Marek nie lubił jeść obiadu. Już taki był. Zjadał zawsze trochę, ale żeby zaraz lubić...? Aż pewnego dnia mama przyniosła coś ze sklepu. – Co tam masz? – spytał Marek. – Mam zaczarowane garnki. – A po co? – dopytywał się chłopiec. – Będą gotowały zaczarowane zupy. – A jakie zupy umieją wyczarować? – Jakie chcesz. Tylko musisz z nimi wieczorem rozmawiać. Spróbujesz? – Dobrze. Porozmawiam z tym zielonym. Może umie ugotować zupę ogórkową.
Mama uważnie słuchała, a po południu jeszcze raz wyszła po po zakupy. Wieczorem Marek długo rozmawiał z garnkiem. A rano wstał bardzo wcześnie. Nie mógł się doczekać tych czarów. Zaraz po śniadaniu przeniósł się ze swoimi zabawkami do kuchni i czekał, co się stanie.
Mama nastawiła w zielonym garnku wodę. Gdy woda zaczęła bulgotać, mama powiedziała, ze garnek chce koniecznie kawałek mięsa. – To co, synku, damy mu mięsa? – Jeżeli garnek chce, to mu dajmy – zdecydował Marek i wrócił do zabawy. Kiedy mięso gotowało się trochę, mama p[oprosiła: - Posłuchaj, czy garnek przypadkiem nie chce warzyw. Marek nadstawił ucho. Garnek mówił; - tak, tak. – Oj, mamo, on rzeczywiście chce warzyw!
Mama szybko wrzuciła je do garnka. Potem Marek wyraźnie słyszał, że garnek poprosił o ogórki i śmietanę. Na koniec zabulgotał, że ma wszystkiego dość, więc mama zdjęła go z ognia.
Ach, jak chłopcu smakowała zaczarowana zupa! Zaraz powiedział, że na jutro zamówi u czerwonego garnka zupę pomidorowa z makaronem. Wieczorem, kiedy już siedział w łóżeczku, poprosił: - Mamusiu, czy mogłabyś iść do sklepu i kupić zaczarowaną patelnię, aby smażyła dla mnie placki ziemniaczane, naleśniki i kotlety? A mama na to: - Poczekaj do jutra. Sprawdzimy, czy nasza stara patelnia też jest zaczarowana. Od czego zaczniemy? Od naleśników? – Aha... I co się okazało? Stara patelnia umiała czarować! Od tamtej pory Marek zjadał cały obiad i czasami brał dokładkę.
ewajorek