00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:01:01:ROZWAZNA I ROMANTYCZNA 00:01:09:Pa�ski syn przyjecha� z Londynu. 00:01:15:- Ojcze...|- John... 00:01:21:Wkr�tce dowiesz si� z mojego|testamentu, �e nie mog� - 00:01:29:- podzieli� maj�tku w Norland|pomi�dzy dwie rodziny. 00:01:35:Norland w ca�o�ci, zgodnie|z prawem nale�y do ciebie. 00:01:44:Ciesz� si� szcz�ciem twoim i Fanny. 00:01:51:Twojej macosze, mojej �onie i c�rkom|mog� zapisa� jedynie 500 f. rocznie. 00:01:58:Ledwie wystarczy im na utrzymanie.|Panny zostan� bez posagu. 00:02:05:- Musisz im pomaga�.|- Oczywi�cie. 00:02:10:Musisz mi to przyrzec. 00:02:15:Przyrzekam, ojcze. Przyrzekam. 00:02:21:Pomaga� im? Co masz na my�li? 00:02:24:Chc� ofiarowa� im 3000 funt�w.|B�d� mia�y z tego procent. 00:02:32:- Tym samym dope�ni� przyrzeczenia.|- To nawet wi�cej, ni� obieca�e�. 00:02:39:W takich sytuacjach powinni�my|robi� raczej wi�cej, ni� mniej. 00:02:45:Ojciec oczywi�cie nie wymienia�|�adnej konkretnej sumy. 00:02:53:W takim razie, co powiesz na 1500? 00:02:55:Kto by�by tak �askawy dla rodzonej|siostry, nie m�wi�c o przyrodniej? 00:03:01:- Nie mog� spodziewa� si� wi�cej.|- Na wi�cej nie mo�esz si� zgodzi�. 00:03:11:100 f. rocznie dla ich matki to|lepiej, ni� straci� na raz 1500. 00:03:17:O ile nie b�dzie �y�a|d�u�ej, ni� 15 lat. 00:03:24:Ludzie �yj� przez wieki,|je�li otrzymuj� roczn� rent�. 00:03:30:20 funt�w co jaki� czas dope�ni|mojego przerzeczenia, czy� nie? 00:03:35:Jestem przekonana, �e tw�j ojciec|i tak nie my�la� o pieni�dzach. 00:03:41:- B�d� otrzymywa�y 500 f. rocznie.|- Na c� potrzeba im wi�cej? 00:03:47:Nie maj� powozu, koni, nie utrzymuj�|wiele s�u�by, nie przyjmuj� go�ci... 00:03:53:Jakie wygodne �ycie! 00:03:55:B�d� mog�y jeszcze tobie co�|od czasu do czasu ofiarowa�. 00:04:22:Marianne. czy mog�aby�|zagra� co� innego? 00:04:25:Mama od rana nie przestaje p�aka�. 00:04:38:My�la�am o czym� mniej ponurym. 00:04:43:Go�cie we w�asnym domu! To nie|powinno mie� miejsca, Elinor. 00:04:50:- Nie mamy dok�d wyjecha�, mamo.|- John i Fanny przyjad� niebawem. 00:04:55:Czy spodziewasz si�, �e|serdecznie ich przywitam? S�py! 00:05:13:Jeszcze dzi� rozpoczn�|poszukiwania nowego domu. 00:05:18:Do tego czasu musimy si� z tym pogodzi�. 00:05:25:Margaret, jeste� tam? Zejd� na d�,|John i Fanny b�d� tu niebawem. 00:05:33:Dlaczego maj� mieszka� w Norland?|Maj� przecie� dom w Londynie. 00:05:38:Maj�tki dziedziczone s� przez|syn�w, nie c�rki. Tak m�wi prawo. 00:05:46:- Chod�, poogl�damy tw�j atlas.|- Nie jest ju� m�j, ale ich. 00:05:59:Siadajcie, prosz�. 00:06:02:Szukamy nowego domu. B�dziemy mog�y|zabra� jedynie Thomas'a i Betsy. 00:06:10:Przykro nam, �e musimy|si� z wami pozegnac. 00:06:14:Jestem przekonana, �e nowa pani|Dashwood b�dzie dla was dobra. 00:06:20:Moja jedyna obawa dotyczy tego,|jak szybko zdo�aj� si� wyprowadzi�. 00:06:48:- Jak si� miewa pani Ferrars?|- Jak zawsze znakomicie. 00:06:53:M�j brat go�ci teraz u|niej. Jest znakomit� parti�. 00:06:58:Ma sw�j w�asny faeton. 00:07:04:- Ma pani dw�ch braci?|- Tak, starszy ma na imi� Edward. 00:07:11:Spodziewam si�, �e przyjedzie|tutaj w drodze z Plymouth. 00:07:19:- Je�li panie wyra�� na to zgod�.|- Drogi Johnie... 00:07:25:Ten dom nale�y teraz do ciebie. 00:07:31:- Fanny szuka klucza do sreber.|- A co zamierza z nimi zrobi�? 00:07:38:Mo�na si� domy�la�, �e chce|je policzy�. Co robisz? 00:07:43:Podarki dla s�u�by. Gdzie Margaret?|Zacz�a szuka� sobie kryj�wek. 00:07:50:- Mo�e przynajmniej unikn�� Fanny.|- Nie odezwa�a� si� do niej s�owem. 00:07:57:Owszem. M�wi�am tak lub nie. 00:08:14:Dzie� dobry, Fanny. 00:08:19:Dzie� dobry, panno Marianne. 00:08:22:Jak znalaz�a pani srebra?|Wszystkie s� autentyczne? 00:08:27:- Kiedy zobaczymy pani brata?|- Edward powinien przyjecha� jutro. 00:08:33:Nie zostanie d�ugo. Czy Margaret|mog�aby odst�pi� mu sw�j pok�j? 00:08:41:Zale�y mi na tym, by pozna�|Norland od jak najlepszej strony. 00:09:09:Pani Dashwood. Panna|Dashwood, panna Marianne. 00:09:14:M�j brat, Edward Ferrars. 00:09:18:Usi�d�cie, prosz�. 00:09:23:A gdzie panna Margaret? Zaczynam|w�tpi� w jej istnienie. 00:09:29:Prosz� mi wybaczy�. Moja|najm�odsza c�rka stroni od obcych. 00:09:35:Ja sam jestem nie�mia�y.|Doskonale to rozumiem. 00:09:43:Jak si� panu podoba widok|z okna, panie Ferrars? 00:09:49:Bardzo �adny. Stajnie|s� pi�knie utrzymane. 00:09:54:Stajnie? Okna twojego|pokoju wychodz� na staw. 00:09:58:Przez pomy�k� umieszczono|mnie w niew�a�ciwym miejscu. 00:10:05:Ale teraz przenios�em si�|ju� do pokoju go�cinnego. 00:10:09:Herbata! 00:10:13:S� rozpieszczone. Margaret przebywa|jedynie na drzewach lub pod sto�em. 00:10:19:Niedawno straci�y ojca.|Nie�atwo im si� z tym pogodzi�. 00:10:23:Niedawno straci�y ojca.|Nie�atwo im si� z tym pogodzi�. 00:10:30:To �adne usprawiedliwienie. 00:10:36:Oto biblioteka. 00:10:41:- W wi�kszo�ci s� zagraniczne.|- W istocie. Wspania�e. 00:10:47:Nigdy nie lubi�am zapachu ksi��ek. 00:10:51:To kurz. S�ysza�em o twoich planach|zwi�zanych z ogrodem orzechowym. 00:10:57:Ka�� go zburzy� i postawi�|tam greck� �wi�tyni�. 00:11:02:Brzmi interesuj�co. Zechcia�aby�|pokaza� mi to miejsce? 00:11:13:Zbyt drogi. Nie potrzeba|nam czterech sypialni. 00:11:20:To mo�e ten. 00:11:22:Mamy jedynie 500 funt�w rocznie. 00:11:26:Roze�l� jeszcze dzisiaj|kolejne og�oszenia. 00:11:33:Przepraszam, ale mam wra�enie, �e|znalaz�em to, czego panie szukaj�. 00:11:49:Dlaczego nie chcesz wyj��?|Nie widzia�y�my ci� od rana. 00:11:54:Musimy to powi�kszy�. Mattocks|pomo�e ci dostosowa� si� do nas. 00:12:03:Bardzo przepraszam, czy nie ma|pani mo�e wiarygodnego atlasu? 00:12:12:- Owszem.|- Musz� sprawdzi� po�o�enie Nilu. 00:12:18:Moja siostra m�wi�a, �e to|gdzie� w Po�udniowej Ameryce. 00:12:22:Nie! Obawiam si�, �e pa�ska|siostra nie ma racji. 00:12:29:Wydaje mi si�, �e Nil le�y w Belgii. 00:12:34:Ale� nie. Podejrzewam, �e|ma pani na my�li Wo�g�. 00:12:38:- Wo�ga, kt�ra ma �r�d�o w...|- We W�adywostoku, a uj�cie... 00:12:43:- W Wimbledonie.|- Sk�d pochodz� ziarna kawy. 00:12:47:Zr�d�o Nilu le�y w Abisynii. 00:12:51:Doprawdy? To interesuj�ce. 00:12:56:- Bardzo mi mi�o. Edward Ferrars.|- Margaret Dashwood. 00:13:02:S�siaduje z tym maj�tkiem, kupno|tego terenu by�oby najw�a�ciwsze. 00:13:08:- Pojad� tam jutro i porozmawiam...|- Z Gibsonem. 00:13:13:- Napewno b�dzie chcia� sprzeda�.|- I z pewno�ci� zawy�y cen�. 00:13:51:Zrani�am pana? 00:14:55:Dzi�kuj�. Prosz� mi wybaczy�. 00:15:00:To by�a ulubiona melodia mojego ojca. 00:15:06:Dzi�kuj�, �e pom�g� pan Margaret.|Od tego czasu jest odmieniona. 00:15:12:Jej towarzystwo bardzo mi odpowiada. 00:15:15:- Pokaza�a panu sw�j dom na drzewie?|- Jeszcze nie. 00:15:19:Czy by�aby pani tak uprzejma? 00:15:25:- Pogoda jest bardzo pi�kna.|- Z przyjemno�ci�. 00:15:31:- Margaret pragnie podr�owa�.|- Owszem. Wkr�tce wyrusza do Chin. 00:15:36:Mam jecha� jako jej s�u��cy. Zapewne|nie b�d� najlepiej traktowany. 00:15:42:- Jakie b�d� pana obowi�zki?|- Fechtunek i szorowanie pok�adu. 00:15:49:A co przede wszystkim? 00:16:01:To, czego od zawsze pragn��em,|to spok�j �ycia prywatnego. 00:16:06:Ale moja matka inaczej|widzi moj� przysz�o��. 00:16:11:Oratora. Polityka. A nawet adwokata.|Zebym tylko mia� w�asny faeton. 00:16:19:A kim pan chcia�by zosta�? 00:16:22:Wola�bym zosta� duchownym, ale dla|mojej matki to nie do�� dostojne. 00:16:27:Ona woli wojskowych, ale|to zbyt dostojne dla mnie. 00:16:32:- Chcia�by pan mieszka� w Londynie?|- Nie znosz� Londynu. 00:16:36:Zycie na wsi to m�j idea�. Niewielka|parafia, w kt�rej bym pracowa�. 00:16:41:Chodowa� kury... I dawa�|bardzo kr�tkie kazania. 00:16:50:Czuje si� pan bezu�yteczny i leniwy.|Ale prosz� pomy�le�, jak to jest - 00:16:55:- kiedy nie ma si� mo�liwo�ci|wyboru w�asnego sposobu �ycia. 00:17:02:Wydaje si�, �e nasza sytuacja jest|bardzo podobna, panno Elinor. 00:17:06:Z wyj�tkiem tego, �e|pan odziedziczy fortun�. 00:17:11:My nie mo�emy nawet na swoj� zapracowac. 00:17:16:By� mo�e Margaret ma racj�.|Najlepiej zosta� piratem. 00:17:24:A jak si� tak naprawd� szoruje pok�ad? 00:17:28:"Nie �ciszy� burzy �aden g�os.|P�omie� nie z�ama� mroku." 00:17:32:"Kiedy pozbawieni wszelkiej pomocy|gin�li�my, ka�dy z osobna." 00:17:38:"Lecz mn� targa�y wi�ksze fale i|silniejsze pr�dy porywa�y mnie." 00:17:43:Nie, panie Edwardzie. 00:17:46:"Nie �ciszy� burzy �aden g�os.|P�omie� nie z�ama� mroku." 00:17:50:"Kiedy pozbawieni wszelkiej pomocy|gin�li�my, ka�dy z osobna." 00:17:55:Czy nie odczuwa pan ich rozpaczy?|Prosz� spr�bowa� jeszcze raz. 00:18:05:"Nie �ciszy� burzy �aden g�os|P�omie� nie z�ama� mroku." 00:18:12:"Kiedy pozbawieni wszelkiej pomocy|gin�li�my, ka�dy z osobna." 00:18:20:Mamo... 00:18:25:Zechciej spojrze�.|Otrzyma�y�my go przed chwil�. 00:18:30:"Pragn� zaoferowa� wam domek w|Barton Cottage, tak pr�dko..." 00:18:36:- To od sir Johna Middleton'a.|- Nawet Elinor zaaprobuje czynsz. 00:18:40:- Czy ona jeszcze o tym nie wie?|- Nie. Zaraz jej poka��. 00:18:45:Poczekaj, usi�d�my na chwil�. 00:18:48:Odnosz� wra�enie, �e Edward|i Elinor maj� si� ku sobie. 00:18:54:By� mo�e nie powinny�my zabiera� jej|st�d. Devonshire jest tak daleko. 00:19:00:- Czy�by� nie pochwala�a jej wyboru?|- Ale� pochwalam. 00:19:05:- Edward jest bardzo uprzejmy.|- Uprzejmy? Ale..? 00:19:10:Czego� mu brakuje. Jest zbyt|pow�ci�gliwy. Czyta�... 00:19:16:Elinor bardzo to odpowiada. 00:19:20:Czy on mo�e j� kocha�? Czy taka|pow�ci�gliwo�� mo�e rozpali� serce? 00:19:26:Mi�o�� jest jak ogie�. Pami�tasz|Juli�, Ginerv�, Heloiz�? 00:19:31:- Wszystkie sko�czy�y tragicznie.|- Tragicznie? Umar�y z mi�o�ci. 00:19:37:- Czy istnieje co� wspanialszego?|- Ach te romantyczne uniesienia... 00:19:49:"Mi�o�� to kaprys, czy uczucie? Nie,|to wieczna, nieprzemijaj�ca prawda." 00:19:56:"To nie kwiat strz��ni�ty,|jak m�odo�� z ga��zi �ycia." 00:20:00:"Wzrasta nawet na pustyni, w mroku|nienawiedzanym ...
pocahontas89