5Macomber Debbie - Zatoka Cedrów 05 - Spokojna Przystań.pdf

(1305 KB) Pobierz
Microsoft Word - Macomber Debbie - Zatoka Cedrów 05 - Spokojna Przystań.doc
Macomber Debbie
Zatoka Cedrów 05
Spokojna Przystań
Cedar Cove to malownicze miasteczko nieopodal Seattle.
Mieszkańcy kochają się, zdradzają, nienawidzą się i rozchodzą
jak wszędzie na świecie. Mają swoje historie, swoje sekrety.
Tylko że tutaj nikt nie jest anonimowy. Ktoś zawsze pomoże ci
rozwiązać problem, nawet gdy tego nie chcesz…
Po niedawnej przeprowadzce do Cedar Cove były policjant
Roy McAfee i jego żona Corrie założyli tu prywatną agencję
detektywistyczną. Jednak odkąd zaczęli dostawać niepokojące
anonimy z pytaniem, czy żałują przeszłości, mają coraz
mniejszą ochotę na rozwiązywanie zagadek. Zwłaszcza że
zupełnie nie wiedzą, o jakie wydarzenia z przeszłości chodzi…
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Corrie McAfee miała poważne powody do zmartwienia. Nie tylko
zresztą ona, również jej mąż Roy. Wszystko zaczęło się w lipcu. To
wtedy przyszedł pierwszy anonim. Nie zawierał co prawda pogróżek, ale
i tak budził niepokój. Ten pierwszy, wysłany na adres biura, wspominał
o żalu i winie. Potem zaczęły napływać kolejne. Corrie czytała te
wiadomości tak wiele razy, że znała ich treść na pamięć. Pierwsza
brzmiała następująco: Każdy w życiu czegoś żałuje. Jest coś, co
chciałbyś zrobić jeszcze raz, ale inaczej? Pomyśl o tym.
Na żadnej z kartek nie było podpisu, zostały wysłane z różnych
miejsc. Corrie nieustannie rozmyślała o ich treści, ale w tym wypadku
czas nie był jej sprzymierzeńcem. Teraz, w październiku, wiedziała
równie mało, jak w lipcu. Syk ekspresu do kawy wyrwał ją z
niewesołych rozmyślań. Rozejrzała się po biurze, a potem skupiła wzrok
na panoramie miasteczka Cedar Cove w stanie Waszyngton. Pracowała
jako sekretarka swojego męża, co miało równie dużo wad, co zalet. Cóż,
w niektórych przypadkach nieświadomość bywa błogosławieństwem. O
ileż spokojniej Corrie by spała, gdyby nie wiedziała nic o tych
anonimach. Chociaż z drugiej strony Roy i tak nie zdołałby ukryć przed
nią prawdy. Ostatni anonim ktoś podrzucił późnym wieczorem wprost
pod drzwi, gdy odprowadzali gości po proszonej kolacji. Zauważyli na
werandzie koszyk z owocami. W środku znaleźli anonim. Wciąż
dostawała dreszczy na myśl, że ten ktoś zna ich domowy adres.
– Co z tą kawą? – zawołał Roy niecierpliwie z głębi gabinetu.
– Spokojnie, już niosę. – Corrie nie zamierzała wszczynać
awantury, chociaż nie należała do najspokojniejszych osób. Gdyby nie
była tak przybita i wytrącona z równowagi, zapewne skomentowałaby
zgryźliwie zachowanie męża. Westchnęła, napełniła kubek kawą i
ruszyła do gabinetu Roya.
– Proszę bardzo. – Postawiła kubek w rogu biurka. – Musimy
pogadać.
Roy przeciągnął się i założył ręce za głowę. Chociaż byli
małżeństwem od dwudziestu siedmiu lat, Corrie wciąż uważała go za
przystojnego mężczyznę. Poznali się podczas studiów. Roy, gracz
uniwersyteckiej drużyny futbolowej, był w college'u prawdziwą
gwiazdą. Wysoki i barczysty, zachował młodzieńczą sylwetkę. Nie
katował się na siłowni, a mimo to w ogóle nie przytył. Niegdyś bujna
ciemna czupryna trochę się przerzedziła, tu i ówdzie pojawiły się siwe
pasemka, jednak Corrie uważała, że to dodaje Royowi uroku.
W college'u spotykał się z wieloma dziewczynami, ale wybrał ją. To
nie był spokojny, sielankowy związek. Często się kłócili, nawet ze sobą
zerwali, by jednak po roku do siebie wrócić. Może ten rok oddechu był
im potrzebny. Zrozumieli, jak bardzo się kochają, pozbyli się wszelkich
wątpliwości. Wzięli ślub wkrótce po otrzymaniu dyplomu. Przez te
wszystkie lata przeżyli wiele wzlotów i upadków, ich miłość dojrzała
niczym wino. To rzeczywiście był związek na dobre i złe.
– O czym chcesz pogadać? – spytał Roy.
Jego pozorny spokój nie zmylił Corrie. Dobrze wiedziała, że mąż
też martwi się anonimami.
– Pamiętasz, jak brzmiała ostatnia wiadomość? „Przeszłość zawsze
dogoni teraźniejszość''. Czy coś ci w związku z tym świta? – spytała
cicho i usiadła w fotelu przeznaczonym dla klientów. Chciała w ten
sposób zamanifestować, że nie pozwoli się zbyć byle czym.
Podejrzewała, że mąż nie mówi jej całej prawdy. Zapewne pragnął ją
chronić, lecz nie zamierzała być jedynie biernym obserwatorem.
– Te anonimy nie mają z tobą nic wspólnego. Przestań się
zamartwiać – odparł po chwili wahania.
– Co ty opowiadasz? – zdenerwowała się. – Wszystko, co dotyczy
ciebie, dotyczy również mnie.
Przez chwilę wydawało się, że Roy ma inne zdanie na ten temat,
ale nie chciał wszczynać kłótni. Znał Corrie, wiedział, że będzie mu
wiercić dziurę w brzuchu, dopóki nie wydobędzie z niego prawdy.
– Nie bardzo wiem, co ci powiedzieć – przyznał w końcu. – Tak,
przez te lata narobiłem sobie wrogów i rzeczywiście żałuję kilku rzeczy.
Roy pracował w policji w Seattle. Przeszedł na wcześniejszą
emeryturę ze względów zdrowotnych. Po ciężkim postrzale nie odzyskał
w pełni sprawności. Na początku Corrie była zachwycona takim
obrotem rzeczy. Cieszyła się, że mąż będzie siedział w domu. Snuła
ambitne plany na przyszłość. Może wreszcie będą mogli robić, na co
tylko przyjdzie im ochota, wyruszą w długą podróż. Rzeczywistość
brutalnie zweryfikowała te marzenia. Owszem, Roy co prawda miał
mnóstwo wolnego czasu, jednak jego emerytura to nie to co pensja.
Z dnia na dzień ich miesięczny przychód obniżył się o dwadzieścia
procent. Dlatego wyprowadzili się z Seattle, wiadomo przecież, że na
prowincji żyje się taniej. Za rozsądną cenę kupili dom w Cedar Cove
przy Harbor Street 50. Kiedy agent pokazał im tę nieruchomość, Corrie
od razu wiedziała, że znów są u siebie. Urzekła ją szeroka weranda, a
także przepiękny widok na pobliski port. Wyprowadzka z
wielkomiejskiego gwaru i zmiana stylu życia okazały się, wbrew
początkowym obawom, dość łatwe. Nie trzeba było nigdzie się spieszyć,
a sąsiedzi odnosili się do nich miło i życzliwie.
Corrie i Roy szybko zdobyli nowych przyjaciół i polubili nieco
senną atmosferę małego miasteczka. Wszystko zaczęło się dobrze
układać, niestety Royowi coraz bardziej doskwierała przymusowa
bezczynność. Nudził się jak mops, co fatalnie odbijało się na jego
psychice. Aż wreszcie podjął decyzję, że wraca do pracy. Wynajął biuro
i otworzył agencję detektywistyczną. Corrie w pełni go poparła.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin