DRUGI_OBIEG_NR1_(15.10.2011).pdf
(
952 KB
)
Pobierz
710148200 UNPDF
1
SPIS TREŚCI:
Ostatni dzień wolny
Witold Gwoźdź ................................................ s.4
Pisarczyk
Natalia Klimczuk .............................................s.11
Niepełna egzystencja
Marta Łobażewicz ..........................................s.20
Oni zaraz przyjdą tu
Adrian „Ryan” Sładek …..................................s.25
Pokój przesłuchań
Kamil Wiśnieski..............................................s.35
2
Witamy ponownie!
Po długiej, długiej przerwie, miesiącach frustracji, przemyśleń
i najzwyczajniejszego nic nierobienia możemy zaprezentować
przywrócony ze świata umarłych przeglądzik literacki "
Drugi Obieg
".
Oprócz nakładu i jakości wykonania, zmieniła się również
forma w jakiej pracujemy. Nie drukujemy już przysyłanych do nas
opowiadań, ale spotykamy się razem z osobami, które z nami
współpracują, w lokalu
White Monkey
przy ulicy Kościuszki 62.
Umawiamy sobie terminy, omawiamy motywy opowiadań, staramy się
ciągle podciągać nasz poziom i prowadzimy tęgą rozkminę nad
wieloma rzeczami związanymi z tematem.
Jeśli tylko chcecie również pisać razem z nami – zaprszamy!
Odezwijcie się do nas na mail
drugiobieg.rybnik@gmail.com
bądź na facebooku - na pewno odpowiemy.
W każdym numerze opowiadania mają jeden wspólny motyw,
w tym miesiącu jest to "Pokój". Jest to motyw bardzo "luźny", który
w zasadzie w żaden sposób nie ogranicza piszącego, a tworzy wspólną
więź pomiędzy wszystkimi opowiadaniami.
Co miesiąc jedno z opowiadań, które ukaże się drukiem,
zostanie wybrane przez
Martynę Paprotną
i przez nią
przedstawiane w formie monodramu w dzień wydania nowego
numeru.
Chcemy również podziękować (na kolanach i z pełnym
uwielbieniem)
Agacie
i
Łukaszowi
, właścicielom herbaciarni White
Monkey, którzy finansują nasz przegląd i udostępniają piękny duży
stolik do naszych spotkań. Bez nich drukowanie "Drugiego Obiegu"
nie byłoby możliwe i jest to tak samo ich pismo jak i twórców.
Pozdrawiamy i zapraszamy do czytania,
Witek Gwoźdź
i
Adrian "Ryan" Sładek
, wraz z całą ekipą.
Justyna Hawryś
(
kuroutadori.deviantart.com
) – Oprawa graficzna i jedzenie
mlecznych kanapek
Paweł "Rus" Połednik
– Korekta tekstów i picie kawy
Adrian "Ryan" Sładek
– Składanie tekstu i ogarnianie wszystkiego (+ katar)
Witold Gwoźdź
– Ogarnianie wszystkiego i bycie zmierzłym
Agata Paprotna
– Mecenasowanie i bycie zadowoloną
Łukasz Paprotny
– Mecenasowania i posiadanie dziwnego poczucia humoru
3
Ostatni dzień wolny
Witold Gwoźdź
Get your motor runnin'
Head out on the highway
Lookin' for adventure
And whatever comes our way
Yeah Darlin' go make it happen
Take the world in a love embrace
Fire all of your guns at once
And explode into space
Ech, po co tutaj przyjeżdżałem? Szef się wścieknie, miałem sporządzić
na dzisiaj raporty z księgowania ostatniego miesiąca. Przecieram kolejny raz
czoło, już do ostatniej nitki przepoconą płócienną chustką. Na zegarze
w pokoju tego taniego moteliku za miastem wybiła dwunasta trzydzieści po
południu. Sierpniowy skwar wlewa się przez zasłonięte niegustowną firanką
okno, zakrada się jak złodziejaszek przez szczelinę pod drzwiami. Zdaje się, że
czai się na mnie niczym jakiś potwór spod dziecięcego łóżka. Swoją drogą: już
na pierwszym przystanku w mojej "wielkiej i szalonej przygodzie" wyszła ze
mnie moja niezdarność, kiedy wpisując niezgrabnym pismem do księgi
przyjezdnych "Norman Jekyll", długopis wypadł mi ze spoconych z nerwów
dłoni. Jeszcze te rozdarte spodnie z garnituru kiedy się po niego schylałem...
I znów ten kpiący uśmieszek, który towarzyszy spoglądającym na mnie
ludziom od kiedy pamiętam, tym razem pojawia się na twarzy portierki.
Chodzę w kółko, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Co za smutna farsa: czy to
możliwe, że jestem po prostu skazany na egzystowanie jako jeden z tych ludzi
na których patrzy się z politowaniem, i którzy muszą wysłuchiwać komentarzy
"łajza", "cipa" i "wieczny prawiczek"? Ile lat to się już ciągnie? Jezu, mam już
pięćdziesiąt cztery lata i ciągle niczego w życiu nie osiągnąłem. Nawet nie
próbowałem. Od kozła ofiarnego w szkole powszechnej, przez nieudolnego
samotnika w college'u, po pośmiewisko w pracy. Na co liczyłem wsiadając do
tego rozklekotanego volkswagena? Kupując za mocne dla mnie papierosy
i całą butelkę Red Labela? Że przeżyję przygodę na miarę tych filmowych
outsiderów, którzy jadąc białym challengerem przez pustynie spotykają piękne
rozebrane kobiety na motorach? Szlag. Nawet szklanek do whiskey tutaj nie
ma, tylko jakieś obtłuczone dziadostwo po nutelli, jakby wyjęte zza żelaznej
kurtyny. Tani motel do zamawiania dziwek i robienia libacji z dala od żony.
Ale nie mam ani żony, ani kumpli, których można by zaprosić na takie
atrakcje.
4
Siedząc przy tym stole obitym ceratą, oblany tym okropnym,
śmiejącym się ze mnie skwarem piję whiskey i palę za mocne papierosy. Musi
to wyglądać naprawdę groteskowo. Krztuszę się przy każdej próbie
zaciągnięcia się dymem, a alkohol wykrzywia mi twarz w grymasie. Hmmm...
gdzieś czytałem, że powinno się dodać kostki lodu, ale skąd wezmę lód
w takim cholernym skwarze. Piję więc bez niego, starając się, żeby gałki oczne
nie wyskoczyły mi z orbit, kiedy kaszlę od papierosa. Ulotka chyba samoistnie
nasunęła mi się pod palce, przynajmniej nie przypominam sobie, żebym po
nią sięgał.
— Gorące, nigdy nie mające dosyć Azjatki, znudzone niewydarzonymi
facetami z Japonii, czekają na prawdziwych amerykanów. Zadzwoń teraz...
Czytam sobie na głos, automatycznie patrząc na zawartość portfela,
z którego patrzą na mnie dawni prezydenci tego pieprzonego kraju. Nie mam
pojęcia ile to kosztuje, ale powinno wystarczyć. W zasadzie ile może kosztować
dziwka? Dwieście dolców? I tak nie mam na co wydawać. Dobrze, że
wynająłem pokój de luxe, mam swój własny sracz i telefon. Dopijam więc co
zostało w szklance z rżniętego szkła, gaszę peta i niemal rzucam się do
aparatu, jak do ostatniej deski ratunku, jakbym miał tą rozmową zbawić
ludzkość.
— Eeeee... dzień dobry, chciałbym zamówić dziw... znaczy się ee...
dziewczynę. Co? No. Motel "Illinois Sun", pokój czternaście. Tak, mam
pieniądze. Dobrze, do widzenia.
Zdaje się, że to była najważniejsza rozmowa mojego życia. Słuchawkę
odkładam z taką ulgą, jakbym zażegnał właśnie wybuch trzeciej wojny
światowej. Jezu najsłodszy, co się dzisiaj ze mną dzieje? W życiu nie byłem tak
z siebie zadowolony. HA! CHOLERA! Zamówiłem sobie kobietę! Wreszcie
będę wiedział jak to jest, będę mógł chodzić z wysoko podniesioną głową.
Może jest to żałosne myślenie, ale w końcu jest jakiekolwiek. Nalałem sobie od
serca, pełną szklankę, butelka już osuszona do połowy. Jestem prawdziwym
facetem, piję whiskey całymi haustami, palę papierosa z tym spojrzeniem
Clinta Eastwooda. To na prawdę niskie, ale kiedy nigdy nie doświadczyło się
niczego oprócz czterech ścian i... czterech ścian, to priorytety i wartości
wywracają się do góry nogami.
Świat wiruje. Podniecenie, alkohol, papierosy i ten cholerny skwar
doprowadzają mnie do tego stanu umysłu, w którym jeszcze nigdy nie byłem.
Heh, kolejny punkt z listy "Rzeczy niezwykłych dla życia Normana" do
odhaczenia. Łóżko skrzypi, śmierdzi i chyba coś w nim żyje. Ale w sumie,
znowu odmiana. Emocje buzują, czuję jak podnosi mi się ciśnienie chcąc
rozwalić mi łeb. Nawet nie panuję nad histeryczno-tryumfalnym chichotem,
którym wybucham. Dobrze, że ktoś uderzył mnie w twarz.
— Sir! Nie może Pan teraz tracić zimnej krwi! Tak, to tylko dzieci, ale
5
Plik z chomika:
drugiobieg.rybnik
Inne pliki z tego folderu:
DRUGI_OBIEG_NR4_(01.2012).pdf
(890 KB)
DRUGI_OBIEG_NR3_(12.2011).pdf
(1496 KB)
DRUGI_OBIEG_NR2_(25.11.2011).pdf
(798 KB)
DRUGI_OBIEG_NR1_(15.10.2011).pdf
(952 KB)
Inne foldery tego chomika:
Dokumenty
Galeria
Nasze zasoby
Prywatne
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin