Wszystko o mikrofonach dynamicznych.pdf

(349 KB) Pobierz
191544238 UNPDF
Dynamiczne mikrofony wokalowe
Dynamiczny mikrofon wokalowy jest jak instrument. Wytrawni wokaliści potrafią perfekcyjnie
wykorzystać jego zalety i unikać wad. Niedoświadczeni adepci sztuki estradowej, nie znający reguł
pracy z tego typu mikrofonami, poprzez nieumiejętne obchodzenie się z nimi potrafią skutecznie
zepsuć opinię nawet najlepszemu realizatorowi dźwięku. Po lekturze poniższego tekstu będziecie
w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje idealny dynamiczny mikrofon wokalowy dla
waszych zastosowań, a jeśli nie, to który z aktualnie dostępnych na rynku może okazać się
najlepszy.
Zacznijmy od prawd podstawowych. Wszystkie mikrofony będące przedmiotem niniejszego tekstu
mają specjalnie ukształtowaną charakterystykę kierunkową, czyli w różnym stopniu reagują na
dźwięk dobiegający z różnych kierunków. Charakterystyka tych mikrofonów najczęściej nosi
nazwę nerkowej i supernerkowej, co oznacza, że mikrofony głośniej przetworzą dźwięk
dobiegający z przodu i nieco z boku, a znacznie słabiej, lub wcale, sygnały docierające z boku i z
tyłu. Jest to robione po to, by mikrofon nie zbierał wszystkiego "jak leci", a jedynie te źródła
dźwięku, na które został skierowany. Z tego typu charakterystyką kierunkową wiąże się jednak
zjawisko zwane efektem zbliżeniowym (proximity effect), które - dodajmy - nie wynika z tego, że
tak założyli producenci mikrofonów, ale z praw fizyki. Polega on na eksponowaniu częstotliwości
z przedziału 50-300Hz w miarę zbliżania mikrofonu do źródła dźwięku i zmniejszaniu ich poziomu
przy oddalaniu. Zjawisko to występuje tylko w przypadku mikrofonów o charakterystyce
kierunkowej (w tym nerkowej i pochodnych) i nie zaobserwujemy go w przypadku mikrofonów o
charakterystyce kołowej (mniej więcej z jednakowym poziomem odbierające dźwięki ze
wszystkich kierunków).
Nie wszystkie mikrofony charakteryzują się jednakowym natężeniem efektu zbliżeniowego.
Niektórzy producenci starają się go minimalizować za pomocą odpowiednich zabiegów
technologicznych, a niektórzy (jak na przykład Shure) bardzo nieznacznie ingerują w jego istotę,
traktując go jako naturalną cechę mikrofonu. Wiedząc już o istnieniu efektu zbliżeniowego można
191544238.001.png
zrozumieć, dlaczego pieczołowite ustawianie finalnej korekcji w zakresie niskich tonów w
niektórych wypadkach może być całkowicie pozbawione sensu. Będzie ona skuteczna tylko wtedy,
gdy odległość źródła dźwięku od mikrofonu pozostanie niezmieniona, a w przypadku wokalistów
jest to bardzo trudne do uzyskania. Niektórzy projektanci mikrofonów wykorzystują to zjawisko i
przyjmując pewną określoną odległość źródła sygnału od mikrofonu dobierają taką
charakterystykę, by głos brzmiał atrakcyjnie - zazwyczaj jest to silnie konturowe, "męskie"
brzmienie, tak lubiane przez prezenterów, ale nie zawsze sprawdzające się w przypadku
wokalistów.
Drugi parametr charakteryzujący dynamiczne mikrofony wokalowe to prezencja (presence peak),
czyli kilkudecybelowe wyeksponowanie częstotliwości odpowiedzialnych za czytelność brzmienia.
Zazwyczaj mieszczą się one w przedziale 4-10kHz. W przeciwieństwie do efektu zbliżeniowego
zjawisko prezencji raczej nie ulega zmianie w zależności od odległości źródła dźwięku od
mikrofonu.
Szukając idealnego mikrofonu sformułujmy pierwszą zasadę, którą będziemy się kierować. Efekt
zbliżeniowy powinien być na tyle płytki, by nie zmieniać w sposób dramatyczny charakterystyki
brzmieniowej w zależności od odległości od źródła dźwięku i na tyle głęboki, by móc go
wykorzystywać w sposób kreatywny. Mikrofon charakteryzujący się pięknym, głębokim dołem
przy zapowiedzi z odległości 5 centymetrów stanie się koszmarem akustyka, gdy za chwilę weźmie
go do ręki hip-hopowiec rymujący do niego w odległości równej lub mniejszej od zera. Niezbędna
w takiej sytuacji głęboka korekcja niskich tonów sprawi wówczas, że głos zabrzmi bezbarwnie i
mało dynamicznie. Mikrofon wykonany tak, by efekt zbliżeniowy był w nim minimalny, w wielu
sytuacjach okazuje się być znakomitym rozwiązaniem, ale czasami może to przeszkadzać. Wielu
wokalistów, którzy starannie wypracowali technikę mikrofonową i potrafią wykorzystywać efekt
głębszego brzmienia przy bliższej odległości od ust, nie przepada za mikrofonami, które nie
poddają się tym zabiegom. Jednak w każdej innej sytuacji mikrofon ze zminimalizowanym
efektem zbliżeniowym jest najbardziej optymalnym wyborem - raz ustawiamy korekcję i możemy
pracować spokojnie.
Zasada numer dwa - liniowa charakterystyka przenoszenia nie jest warunkiem koniecznym do tego,
by mikrofon wokalowy zdał egzamin na scenie. Jego zadaniem jest wyeksponowanie brzmienia
głosu w taki sposób, by zachował czytelność, witalność i prezencję, a przy pracy z dźwiękiem o
dużym natężeniu i przy głośno grających monitorach liniowe przenoszenie może wręcz okazać się
przeszkodą w osiągnięciu zadowalających efektów brzmieniowych.
Zasada numer trzy - każdy mikrofon powinien być oceniany w trzech sytuacjach: w bezpośredniej
bliskości źródła dźwięku, oddaleniu około 3-4 centymetrów i oddaleniu 20 centymetrów. Dopiero
wtedy będzie można w wiarygodny sposób określić zachowanie się mikrofonu w warunkach
scenicznych.
Zasada numer cztery - w przypadku polskiego odbiorcy nic nie wynika z faktu, że na określonych
modelach poszczególnych marek świetnie brzmi śpiewający po angielsku wokalista. Wystarczy
sprawdzić jaka jest różnica w widmie angielskiego "one, two, check, check", a polskiego, starannie
wysłowionego "raz, dwa, sześć, siedem". Wniosek? Mikrofony podobające się Amerykanom czy
Brytyjczykom nie muszą przypaść do gustu Polakom, a to głównie z powodu naszej "strasznie
szeleszczącej i silnie przesyconej sybilantami mowy" (powiedzcie to na głos do mikrofonu...).
Warunki testu musiały być jednakowe dla wszystkich mikrofonów. Korzystając z pięknej pogody
wystawiliśmy całą aparaturę na zewnątrz, gdzie w komfortowych warunkach (ciepło, sucho i bez
wiatru) można było usłyszeć wszystkie różnice w brzmieniu poszczególnych modeli. Zapachniało
ekstrawagancją, gdy jako mikser ostatecznie wybraliśmy lampowy TL Audio M-3 Tubetracker. Po
kilku próbach z popularnymi modelami mikserów innych firm, które bez problemów wypełniały
swoje zadanie, doszliśmy do wniosku, że to jednak M-3 najlepiej eksponuje różnice między
mikrofonami, a przy okazji daje największe możliwości w zakresie regulacji barwy dźwięku. Jako
wzmacniacz mocy posłużył potężny Crest CA18 zasilający dwa pasywne monitory JBL EON 15
(na głośnikach 15-calowych) oraz sterowany z innego toru wyjściowego miksera Crown 5000VLZ
napędzający dwa zestawy JBL SR4733. Dodatkowo kontrolowaliśmy brzmienie na niewielkim, ale
bardzo sprawnym zestawie Pol-Audio z modułem aktywnym DS300. Do miksera podłączony był
także odtwarzacz CD, z którego odtwarzaliśmy muzykę, chcąc sprawdzić jak przebija się przez nią
wokal w warunkach ekstremalnej głośności. W torze sygnałowym nie było żadnej kompresji,
bramek ani korekcji.
Drugą część testu przeprowadziliśmy z pomocą tego samego miksera TL Audio, z którego wyjście
cyfrowe podłączyliśmy bezpośrednio na wejście magnetofonu DAT, rejestrując różnice w
brzmieniu mikrofonów przy zapowiedzi w odległości 2 centymetry od siatki. Odsłuchu
dokonywaliśmy z wykorzystaniem słuchawek Sennheiser HD600. Oczywiście zarejestrowane w
ten sposób brzmienie głosu ma niewiele wspólnego z finezją pojemnościowych mikrofonów
studyjnych, ale pozwala wyrobić opinię na temat zastosowania danego typu mikrofonu
dynamicznego w domowym studiu, co wbrew pozorom czasem może mieć rację bytu.
Bohaterowie testu, czyli biorące w nim udział mikrofony, zostali podzieleni na trzy grupy. O
przynależności do każdej z nich decydowała cena detaliczna.
W grupie mikrofonów o cenie detalicznej do 600 zł znalazły się: Audio-Technica MB1000L,
StageLine DM-3700, Audio-Technica MB3000L, Sennheiser e835, JTS NX-8, JTS NX-7 i
Beyerdynamic TGX 58. Grupa druga obejmowała mikrofony w cenie 600-799 zł i znalazły się w
niej: Peavey PVM 22, Shure SM57, Shure SM58, Sennheiser e855, Beyerdynamic Opus 69 oraz
Electro-Voice N/D267a.
Elita cenowa, czyli mikrofony kosztujące powyżej 800 zł to: Audio-Technica AE4100, Shure Beta
57A, Shure Beta 58A, Electro-Voice N/D767a, Electro-Voice N/D967 i najdroższy Beyerdynamic
M 88 TG.
Najtańszym mikrofonem w naszym zestawieniu jest Audio-Technica MB1000L z serii Midnight
Blues, jak sama nazwa sugeruje dedykowanej muzykom pracującym nierzadko do późnych godzin
nocnych. MB1000L ma wręcz pancerną budowę i jest wyposażony w wyłącznik z możliwością
blokady położenia w pozycji włączonej. Za te pieniądze mikrofon wygląda wyjątkowo solidnie, no
i nazywa się Audio-Technica. Neodymowy magnes zastosowany w przetworniku pozwala na
uzyskanie sporej efektywności - bez obciążenia na wyjściu mikrofonu uzyskamy 3,5mV przy 1Pa
(94dB SPL). Obok Electro-Voice'a N/D967 to jeden z najbardziej efektywnych mikrofonów w
niniejszym porównaniu. Znajdująca się wewnątrz kapsuły cienka gąbka (zabezpieczająca przed
występowaniem efektu pop) jest przyklejona do krawędzi i sprawia wrażenie, iż po "pierwszym
praniu" (okresowym czyszczeniu gąbek i szorowaniu osłon - czynnościach niezbędnych dla
zachowania higieny), nie ułoży się już tak jak powinna. Mikrofon MB1000 występuje także w
wersji H, o dużej impedancji wyjściowej (10kW), pozwalającej na bezpośrednie przyłączenie do
wejść kart dźwiękowych czy aparatury karaoke.
Wspomnienia wracają, gdy weźmie się do ręki StageLine DM-3700, który wygląda niemal
identycznie jak nieśmiertelny Shure 565 produkowany do końca lat siedemdziesiątych. Mikrofon
wykonany jest bardzo starannie, ale błyszczące wykończenie, jak lustro odbijające światło
reflektorów, może sprawić, że nie wszędzie będzie go można zastosować. Znajdujący się z boku
korpusu wyłącznik nie daje się zablokować w pozycji włączonej. Bezpośredni dostęp do gąbki
wyściełającej wnętrze stalowej osłony kapsuły jest dość utrudniony, gdyż trzeba rozkręcać całą
górną część mikrofonu. Pożytecznym dodatkiem jest znajdujący się w zestawie 6-metrowy,
elastyczny kabel, z jednej strony zakończony niesymetrycznym wtykiem 1/4". Znajdujące się z
drugiej strony złącze XLR nie zatrzaskiwało się w zaczepie korpusu mikrofonu, ale po jego
rozebraniu i odpowiedniej regulacji wszystko było tak jak trzeba.
Wyższy model z serii Midnight Blues, czyli Audio-Technica MB3000L, ma nieco inną konstrukcję
niż MB1000, choć charakteryzuje go równie militarna budowa i kolorystyka. MB3000 jest większy
od tańszego modelu, ma też większą i ściętą płasko u góry osłonę kapsuły. Przy pierwszych
oględzinach zaskoczyła nas jedna rzecz - luźne zawieszenie wkładki sprawiało, że przy potrząsaniu
mikrofon zachowywał się jak... grzechotka. Po odkręceniu złącza XLR i zajrzeniu do środka
okazało się, że poluzował się wkręt mocujący kapsułę do korpusu. Rachunek za naprawę wyślemy
pocztą...
Gąbka wewnątrz kapsuły jest wklejona podobnie jak w modelu MB1000, choć zapewne przy
odrobinie zaangażowania można ją spróbować odkleić, ale nie wiadomo czy nie będzie kłopotów z
jej ponownym włożeniem.
Ewolucyjna seria mikrofonów Sennheisera (Evolution) składa się z kilkunastu modeli mikrofonów
przewodowych, a Sennheiser e835 jest jednym z najtańszych. Jest to jeden z najładniejszych i
najlepiej wykonanych mikrofonów, jakie dane nam było oglądać. Niską cenę przy tak wysokiej
jakości osiągnięto w genialny sposób. Łatwo zauważyć, że cała seria mikrofonów przewodowych i
bezprzewodowych opiera się na takich samych korpusach (czasami frezowanych np. pod
wyłączniki), wewnątrz których znajdują się plastikowe chassis, na których z kolei montowane są
kapsuły, wyprowadzenia XLR i - w zależności od potrzeb - elektronika mikrofonów
pojemnościowych, nadajniki mikrofonów bezprzewodowych itd. Masowość produkcji wynikająca
z dużej liczby modeli sprawiła, że koszt wyprodukowania jednego korpusu znacząco spadł. Z tego
względu najtańsze mikrofony Evolution mają taki sam wygląd, a ich korpusy są wykonane z takich
samych materiałów co te najdroższe.
W przypadku e835 nie ma najmniejszych kłopotów z wyjęciem i włożeniem gąbki pop-filtru,
zatem osoby uczulone na punkcie higieny mikrofonu będą się czuły usatysfakcjonowane.
Minęły już czasy, kiedy produkty koreańskiej firmy JTS wywoływały skojarzenia z produktami
innej, bardzo znanej marki. Produkty znajdujące się w aktualnej ofercie JTS mają już własny
design i choć w gronie redakcji mieliśmy nieco odmienne zdania na temat ich urody, to wszyscy
uznaliśmy, że są wyjątkowo oryginalne. Po odkręceniu siatkowych osłon kapsuł mikrofony JTS
NX7 i NX8 niczym się od siebie nie różnią. Mają te same przetworniki w identyczny sposób
zamocowane w takich samych korpusach, okrągłych u góry i spłaszczających się ku dołowi. Tego
typu konstrukcja nieco utrudnia wkładanie mikrofonu do uchwytu (mikrofon wchodzi głębiej tylko
w jednym położeniu, z logiem skierowanym na bok). Gąbki umieszczone wewnątrz kapsuł dają się
łatwo wyciągać, czyścić i wkładać na swoje miejsce.
Najdroższy z najtańszych mikrofonów testowanych przez nas to Beyerdynamic TGX 58. Od
samego początku bardzo przypadła nam do gustu jego współpraca z dołączonym uchwytem, do
którego mikrofon znakomicie się wkłada i bardzo wygodnie wyjmuje. Korpus mikrofonu
wykończony jest specjalnym lakierem, ciepłym w dotyku i przypominającym gumę. Znajdujący się
z boku wyłącznik można zablokować w pozycji włączonej. TGX 58 jako jedyny mikrofon w
zestawieniu zawiera w instrukcji opis sposobu czyszczenia gąbki i osłony kapsuły. Jak się można
domyślać, czynności te są bardzo proste do przeprowadzenia.
Cenowi średniacy zaczynają się od mikrofonu Peavey PVM 22. Po odkręceniu osłony kapsuły
możemy zobaczyć wyjątkowo dużą membranę, wytłaczaną w bardzo oryginalny sposób mający
zapewnić dobrą odpowiedź na transjenty i szeroki zakres przenoszonych częstotliwości. Gąbki
praktycznie nie da się wyjąć z osłony, dlatego w razie potrzeby osłonę należy "prać i suszyć" w
całości. Korpus mikrofonu powleczony jest podobnym lakierem jaki zastosowano w TGX 58.
Peavey równie dobrze współpracuje z uchwytem jak Beyerdynamic, ale jest to cecha właściwa dla
profesjonalnych mikrofonów tej klasy - na zawodowej estradzie nie ma miejsca na szarpanie się z
mikrofonem zamocowanym na statywie.
Czas na klasykę, choć obserwując foldery reklamowe coraz częściej dochodzimy do wniosku, że
chyba już każdy mikrofon takim klasykiem jest... Nic jednak nie zmieni faktu, że to Shure SM57
jest, i pewnie przez jakiś czas zostanie najpopularniejszym mikrofonem używanym do nagłaśniania
i nagrywania instrumentów, i równie chętnie wykorzystywanych do wokalu, szczególnie w
chórkach. Obracającą się plastikową osłonę kapsuły zawsze można ustawić tak, by widać było
napis Shure - ot, taka mała ekstrawagancja. Osłony celnie "trafione" pałką przez perkusistę można
wymieniać na nowe - firma ma w swej ofercie odpowiednie zestawy naprawcze z instrukcją
wymiany. Poza tym SM57 jest wyjątkowo solidny i masywny. Znajdujący się w zestawie uchwyt
dobrze sprawdza się gdy mikrofon ma służyć do nagłośnienia instrumentów, ale kiepsko jeśli ma to
być wokal. Jest mało elastyczny i mikrofon wchodzi w niego bardzo ciężko. Zalecamy zatem
kupno odpowiedniego uchwytu elastycznego, który również znajduje się w ofercie tego
producenta.
Tak jak SM57 uważany jest za klasykę w przypadku instrumentów, tak Shure SM58 od
kilkudziesięciu już lat cieszy się opinią standardowego mikrofonu wokalowego. Charakterystyczną
okrągłą osłonę kapsuły dostrzeżemy na większości koncertów. SM58 ma niemal identyczny korpus
jak SM57, ale nieco inny model kapsuły. Wiele osób twierdzi jednak, że nie mając pod ręką SM57
wystarczy zdjąć osłonę z SM58, a uzyskamy dokładnie takie samo brzmienie. Sprawa uchwytu
mikrofonowego taka sama jak w przypadku SM57 - standardowy jest mało elastyczny i dość
niewygodny. Gąbkę pop-filtru i stalową osłonę kapsuły możemy bez problemu odkręcić, rozebrać i
wyczyścić.
To ciekawe, że po zdjęciu osłony Sennheiser e855 wygląda identycznie jak e835, ma dokładnie
taką samą i tak samo zawieszoną kapsułę, a jedyne co różni oba mikrofony to wymiary,
umieszczony wewnątrz e855 korek tłumiący oraz kształt osłon.
Nietypowa konstrukcja mikrofonu Beyerdynamic Opus 69 objawia się tym, że jako jedyny z
opisywanych tu mikrofonów zawiera wewnątrz układ filtru RLC, którego zadaniem jest
odpowiednie ukształtowanie charakterystyki częstotliwościowej. Kapsuła wraz z osłoną stanowią
jednolitą, nierozbieralną bez serwisowych zabiegów całość, o określonych właściwościach
akustycznych. Niewielka waga tego elementu mikrofonu pozwala przypuszczać, że element
magnetyczny przetwornika wykonany jest z neodymu, a osłona ze stopu metali lekkich. O wadze
całości w znacznej mierze stanowi masywny korpus. Znajdujący się w zestawie uchwyt pozwala na
wygodne wkładanie i wyjmowanie mikrofonu od góry.
Neodymowy magnes to cecha mikrofonu Electro-Voice N/D267s, wchodzącego w skład serii
N/DYM. Zastosowano w nim szereg nowatorskich rozwiązań, jak na przykład powlekany miękkim
plastikiem korpus dający znakomitą separację od zewnętrznych zakłóceń mechanicznych, miękkie
zawieszenie kapsuły czy technologię pozwalającą na znaczną redukcję efektu zbliżeniowego.
Znajdujący się w zestawie bardzo wygodny uchwyt oprócz płynnej regulacji kąta pozwala na
ustawienie mikrofonu w pięciu standardowych pozycjach. Gąbka pop-filtru i siatka osłaniająca
kapsułę są bardzo łatwe do utrzymania w czystości.
Cenowa elita zaczyna się od modelu Audio-Technica AE4100 z serii, nomen-omen, Artist Elite.
Mikrofon jest wykonany bardzo solidnie. Na frezie korpusu umieszczono napis Artist Elite; taki
sam znajdziemy na aluminiowym pierścieniu otaczającym kapsułę. Osłona kapsuły złożona jest z
dwóch siatek, gęstszej i rzadszej - zewnętrznej, a dodatkowo wewnątrz wyściełana jest gąbką,
którą bez problemu można wyciągnąć do wyczyszczenia. Standardowy uchwyt jest bardzo
sprężysty i wytrzymały. Mikrofon można wkładać tradycyjnie, najpierw przewlekając kabel, jak i
od góry, pod pewnym kątem. Trzymanie uchwytu jest pewne i stabilne, a wyciąganie odbywa się
błyskawicznie.
Ogórek - tak często nazywany jest Shure Beta 57A. W porównaniu do modelu SM57 ma on
zupełnie inną kapsułę, o nieco innej charakterystyce brzmieniowej. Całkowicie zmieniono też
kształt siatkowej osłony, przez co zredukowano głębokość efektu zbliżeniowego - no i wreszcie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin