Wymarzona szkoła XXI w.doc

(48 KB) Pobierz

Witold Kołodziejczyk
Wymarzona szkoła XXI wieku

Stać się wiarygodnym dla innych to kwestia indywidualnej decyzji, którą każdy może podjąć na własną rękę tu i teraz. Wiarygodność buduje z kolei zaufanie, a to stanowić będzie o zaufaniu społeczeństwa do szkoły. Zdobyć je można przez kształcenie wśród społeczności nie tylko odpowiedniej postawy i charakteru, ale również kompetencji.

Czy do współczesnej szkoły można mieć dziś zaufanie? Czy rzeczywiście szkoła wypełnia swoje podstawowe zadanie przygotowania uczniów do życia w przyszłości? Czy absolwenci naszych szkół są dziś szczęśliwi; ilu z nich może powiedzieć, że szkoła przygotowała ich do dorosłego życia, a nie tylko do zdania egzaminu na wyższe uczelnie; czy potrafią radzić sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed każdym z nas obecna rzeczywistość? Współczesna szkoła będzie wiarygodna, kiedy pozytywnie zacznie odpowiadać sobie na postawione wyżej pytania.

Coraz częściej uczniowie zadają sobie pytanie, dlaczego muszą się tego wszystkiego uczyć? Jedną z odpowiedzi, jakie słyszą od swoich nauczycieli, jest ta, że tego wymaga się na egzaminach, a rzadziej, że będzie to im potrzebne w przyszłości, bo tego wymaga współczesny świat. Zdanie egzaminu powinno być naturalnym efektem kształcenia, a nie celem samym w sobie.

Alvin Toffler - jeden z najsłynniejszych futurologów - powiada, że system oświatowy to marnej jakości instytucja, na podobieństwo fabryki pompująca przestarzałe informacje za pomocą przestarzałych metod. Nie ma na myśli podręczników, których się nie aktualizuje, ale to, że szkoły w ogóle nie myślą o przyszłości dzieci, za które przecież odpowiadają. Podstawą wszelkiego kształcenia jest jakieś wyobrażenie przyszłości. Coraz częściej powinniśmy zadawać sobie pytanie: co będzie potrzebne w przyszłości? Zarówno rodzice, jak i autorzy podręczników szkolnych i nauczyciele czynią zatem szereg założeń na temat przyszłego kształtu społeczeństwa czy wręcz ludzkości. Tylko, czy ten obraz wynika z obserwacji trendów, jakie pojawiają się wokół nas?

Jeśli mamy - powiada Toffler - w głowie obraz kominów fabrycznych i gospodarki taśmy montażowej, to własne dzieci przygotowujemy do takiego właśnie modelu życia - i tak robiliśmy przez ostatnie sto lat albo dłużej. Kształtujemy je jak surowce do produkcji. Poddajemy rutynowej, masowej obróbce, bez uwzględnienia potrzeb indywidualnych. Dajemy im do wykonania zadania powtarzalne, by przysposobić je do powtarzalnej pracy - w fabryce czy biurze, gdzie mają spędzić późniejsze życie. W taki mniej więcej sposób przybijaliśmy pieczęć na przyszłości naszych dzieci przez ostatnie sto czy sto pięćdziesiąt lat, ale dzisiaj już je oszukujemy. Bo taka edukacja zupełnie nie pasuje do tego, co dzieci zastaną, gdy opuszczą progi szkoły.

*

Niebawem rodzice zaczną - zresztą czynią to również dzisiaj - poszukiwać takich szkół, które najlepiej spełnią ich oczekiwania w zakresie przygotowania ich dzieci do przyszłości. W jednym z projektów "Szkoły przyszłości" powiada się wprost: nie przygotowujemy do zdawania egzaminów do szkoły, ale uczymy do życia w przyszłym świecie. Kształcimy więc takie umiejętności, jak: selektywne czytanie, prowadzenie badań, efektywne prezentacje, praca zespołowa, system mentorski, organizacja pracy własnej, efektywne pisanie, sporządzanie notatek, zasady logiki, myślenie w kategoriach systemu, samoocena, znajomość komputerów i Internetu.

Rodzice z czasem będą mieli coraz mniej zaufania do obecnego modelu kształcenia. Zaczną na nowo definiować swoje oczekiwania i poszukiwać na rynku edukacyjnym szkoły, która będzie kształcić systemowo wymienione umiejętności. Im szybciej zrozumieją to nauczyciele, rodzice i decydenci odpowiedzialni za oświatę, tym łatwiej będzie można stworzyć rzeczywistą szkołą XXI wieku. Sukces szkoły to sprawa samooceny, znajomość siebie i świadomość, że takiej otwartej postawy oczekują od nas nie tylko uczniowie, ale współczesne społeczeństwo po to, by nie stać na marginesie społecznych zmian.

Zaufania nie zbuduje szkoła, która będzie tkwić w samozadowoleniu, twierdząc, że dotychczasowe sukcesy są najlepszym dowodem na to, że nasze metody są słuszne i skuteczne. Dziś może jeszcze tak, ale czy jutro tej wiedzy i takich umiejętności będzie potrzebowało przyszłe społeczeństwo? Budowanie wiarygodności jest trudne i dlatego tak wielu dyrektorów narzeka na nadmierną ilość obowiązków. Nie chcą i nie mogą stać się menedżerami, którzy delegują uprawnienia, bo nie mają do ludzi zaufania. Jeżeli mają, to tylko do niewielu. A kiedy będzie zaufanie w szkole, to dyrektor, nauczyciel mogą przekazywać uprawnienia i jednocześnie delegować odpowiedzialność po to, by inni mogli uczyć się, rozwijać i czuć, że mają wpływ na coraz więcej spraw. Ich krąg wpływu poszerza się. Szkoła zacznie się wówczas naprawdę rozwijać, wykorzystując wiedzę i kreatywność zatrudnionych w niej ludzi.

Style zarządzania, powierzanie odpowiedzialności, wartości szkoły, rozwój indywidualny pracowników, budowanie zespołu, komunikacja, negocjowanie i zarządzanie sobą są podstawą wysokiej wydajności. Tego wszystkiego można się nauczyć i stale rozwijać. Te wszystkie umiejętności i wiedzę jak najszybciej powinni posiąść dyrektorzy szkół. To bowiem oni przygotowują i wychowują w szkołach liderów przyszłości. Szkoła musi nadążać za rozwojem tej nowej wiedzy. Szkoda, że na tak niewielu kursach kwalifikacyjnych dla dyrektorów i nauczycieli mówi się o tym.

Czas, by polska szkoła była postrzegana jako promotor nowoczesnej teorii i praktyki na temat zarządzania (a raczej kierowania). Dlatego też szkolenia dla dyrektorów, nauczycieli powinny zawierać najnowsze osiągnięcia, z których korzysta obecnie biznes. Są to coaching, benchmarking, reengineering, przewaga konkurencyjna, zarządzanie strategiczne, zarządzanie przez wartości itd. Dyrektorzy w dużej większości powinni posiąść na kursach umiejętności profesjonalnego zarządzania, a więc zarządzanie finansami, public relations, marketing, zarządzanie zasobami ludzkimi itp.

*

Przed szkołą XXI wieku stoi nowe wyzwanie - przygotować do funkcjonowania tych uczniów w roku 2020, 2030 i w połowie nowego stulecia. Czy wiemy, jak będzie wyglądał ten świat wówczas, jakich postaw i umiejętności potrzebuje w związku z tymi wyzwaniami uczeń dzisiejszej szkoły? Czy nadal biologia, geografia, chemia, fizyka mają funkcjonować z takimi programami nauczania? Szkoła ma ogromna autonomię, należy jej pomóc w kreowaniu nowej jakości, a raczej nowej wartości, za którą uczniowie i rodzice będą chcieli podążać.

Czego uczy, do czego wychowuje współczesna szkoła? Mówię o tym już od kilku lat i staram się to promować na swoich zajęciach. Uczestnicząc w jednym z seminarium z cyklu "Autorytety", organizowanym dla przedstawicieli największych firm w Polsce, zrozumiałem, że jeżeli tylko biznes będzie się uczył tych nowych ról, a szkoła dalej będzie skansenem z kredą i ścierką do wycierania tablicy, to niewiele się zmieni w obrazie naszej edukacji. Dlatego tak uczniowie, jak i dyrektorzy powinni rozwijać w sobie poczucie własnej wartości, śmiało realizować nowe wyzwania i wierzyć, że stworzona przez nich wizja szkoły jest możliwa do zrealizowania również w obecnych czasach. Ktoś z niskim poczuciem wartości nie jest w stanie pomóc innym, nie dostrzega w człowieku siły i jego wyjątkowości. Szkoła rozwinie się tak daleko jak ludzie, którzy są w niej zatrudnieni. To prawo, które rządzi każdą organizacją, w tym również szkołą.

*

Ostatnio miałem okazję analizować wspólnie z dyrektorami szkół dziesięć nowych kierunków zmieniających nasze życie i ich wpływ na kształtowanie w naszych szkołach oferty edukacyjnej. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób owe "megatrendy" wpłyną na funkcjonowanie polskiej szkoły, jej jakość i atrakcyjność dla uczniów i ich rodziców. Zmiana społeczeństwa przemysłowego w społeczeństwo informacyjne będzie równie głęboka jak przemiana społeczeństwa rolniczego w przemysłowe. Współcześni futurolodzy powiadają, że musimy uwolnić się od tego śmiertelnego uścisku przeszłości i zmierzyć się z przyszłością.

Już dziś zdecydowanie rośnie liczba miejsc pracy związanej z informacją. Przeprowadzone w USA badania wskazują, że w roku 1950 jedynie 17% zatrudnionych wykonywało pracę o takim charakterze. Obecnie ponad 65% zajmuje się informacją, pracując jako programiści, nauczyciele, urzędnicy, sekretarki, księgowi, maklerzy papierów wartościowych, menedżerowie, agenci ubezpieczeniowi, prawnicy, bankowcy i technicy. O wiele więcej też jest zatrudnionych na stanowiskach informacyjnych w przedsiębiorstwach produkcyjnych. Ważne jest, abyśmy uświadomili sobie, jaki rodzaj pracy będzie potrzebny w przyszłości. To, co robimy dzisiaj w naszej szkole, kształtuje przyszłe społeczeństwo.

Alvin Toffler powiada: To, co nazywamy obecnie kształceniem, nawet kiedy odbywa się w najlepszych szkołach, jest czymś całkowicie anachronicznym. Rodzice mają nadzieję, że szkoła przygotuje ich dzieci do życia w społeczeństwie przyszłości. Nauczyciele ostrzegają, że brak należytego wykształcenia zniweczy szanse przyszłego rozwoju dziecka. (...) system szkolnictwa ulega zdecydowanemu rozkładowi, zamiast rozwijać się tak, by sprostać wymogom przyszłości. Ogromną ilość energii poświęca się nadal na wychowanie człowieka przystosowanego do warunków ery przemysłowej, innymi słowy przygotowuje się ludzi do życia w systemie, który przestanie istnieć jeszcze za ich życia.

Z ogromnym zainteresowaniem zapoznałem się m.in. z projektem "Szkoły przyszłości" firmy Arthur Andersen, która upowszechnia w Polsce sprawdzoną metodologię oraz nowoczesne metody nauczania. W USA powstała szkoła, która jest wynikiem współpracy z władzami oświatowymi oraz entuzjazmu i wytrwałości zaangażowanych nauczycieli i rodziców. Szkoła ta funkcjonuje z ogromnym powodzeniem od lipca 1996 roku i jest położna w Kalifornii. Zastosowane w niej nowoczesne podejście do nauczania oparte jest na:

·         poznawaniu wiedzy w trybie indywidualnego toku nauczania,

·         uzupełnianiu wiedzy poprzez wymianę doświadczeń w grupie,

·         samoocenie,

·         całkowitym zarządzaniu jakością,

·         jednoklasowej szkole gimnazjalnej.

Celem "Szkoły przyszłości" jest demonstrowanie przełomowych osiągnięć w dziedzinie jakości, wydajności oraz nowoczesnej edukacji. Taki przełom jest konieczny ze względu na nieefektywność tradycyjnego nauczania, opartego w głównej mierze na słuchaniu i odtwarzaniu, nie potrafiącego już przyciągnąć uwagi ucznia i w niczym nie przypominającego uczącej się organizacji. Edukacja XXI wieku jest oparta na innych zasadach niż te, które znaliśmy dotychczas. Powszechny dostęp do informacji, a także możliwość swobodnej wymiany myśli między ludźmi i krajami definiuje nowe warunki działania. Przystosowują się do nich nie tylko przedsiębiorstwa i organizacje rządowe, lecz również system edukacji.

Nauka w "Szkole przyszłości" jest oparta na następujących filarach:

·         obowiązkowe zastosowanie myślenia systemowego,

·         nauczanie sterowane przez ucznia,

·         nauka samego nauczania przez opanowanie podstawowych umiejętności "społeczeństwa informacyjnego",

·         efektywne wsparcie nauczania,

·         współudział uczniów w zarządzaniu szkołą.

"To jest prawdziwa szkoła przyszłości. To wzorzec, jaki organizacje dopiero próbują osiągnąć!" - twierdzą Thomas B. Kelly i Arthur Andersen. Równie entuzjastycznie wypowiadają się o szkole uczniowie, mówiąc, że ta szkoła całkowicie odmieni ich podejście do uczenia się. Szansę uczenia się w "Szkole przyszłości" - uważa jedna z uczennic tej szkoły - powinni mieć wszyscy. Program tej szkoły powinien objąć cały kraj. To jakby prototyp szkoły przyszłości, w której uczniowie mają szansę zdobycia niepowtarzalnego doświadczenia. Tak więc marzenia o szkole, która rzeczywiście przygotowuje uczniów do przyszłości, stają się faktem. Miałem okazję obejrzeć film, który prezentuje szkołę, jej założenia i wypowiedzi nauczycieli i uczniów.

*

W Polsce również pojawiają się pierwsze próby korzystania z nowej metodologii nauczania. W pierwszej fazie projekty te opierają się na zorganizowaniu odpowiedniej infrastruktury w celu stworzenia warunków do realizacji tej strategii. Są to programy wspomagające zarządzanie szkołą, dzienniki elektroniczne, plany lekcji, elektroniczna wymiana informacji między szkołą a rodzicami, uczniami i nauczycielami. Drugi etap to stworzenie możliwości korzystania z najnowszych technologii informatycznych w samej dydaktyce. Tutaj pojawiają się podręczniki najnowszej generacji, tzw. eduROMy. W ten sposób szkoła pragnie stać się liderem w dziedzinie promocji szkoły XXI wieku.

Są na rynku programy, które wykorzystują w swojej metodologii technologie teleinformacyjne, m.in. największy i chyba jedyny na świecie projekt edukacyjny uwzględniający nowoczesne podejście do nauczania, w pełni wykorzystujący możliwości komputera, Internetu oraz innych technologii multimedialnych. Jednym z najbardziej znanych projektów wspierających nową jakość nauczania jest INTERKL@SA prezentowany na Targach Komputer EXPO 2001 i wspomniany już projekt "Szkoła przyszłości". Tak więc inspiracji do tworzenia nowej wizji szkoły, która przygotuje uczniów do funkcjonowania z zmieniającej się rzeczywistości, jest wiele.

Aby nie dopuścić - jak mówi Toffler - do masowego "porażenia przyszłością" należy stworzyć nowy system kształcenia odpowiadający erze superprzemysłowej. Aby tego dokonać, tak cele, jak i metody muszą się raczej wiązać z przyszłością niż przeszłością. Temu służą pierwsze projekty wdrażane w Polsce i na świecie, a technologia i coraz bardziej dostępny Internet są wykorzystywane do tego, co jest już sprawdzone i może sprostać standardom nowoczesnej szkoły.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin