9-11 teorie spiskowe.rtf

(5589 KB) Pobierz

9/11 teorie spiskowe

 

Kilka dni temu odbyły się oficjalne obchody dziesiątej rocznicy ataku 11 września. W miejsce gdzie stały kiedyś wieże WTC zaproszono masę gości, wśród których nie było nowojorskich strażaków! Strażacy czynnie uczestniczyli w gaszeniu budynków i ratowaniu ludzi tamtego, pamiętnego dnia. Setki z nich straciło życie pod gruzami wież. Mimo to nikt ich nie zaprosił na uroczystość. Prawdopodobnie nie byłby to zbyt piękny widok, bo wielu z nich jest przykutych do wózków inwalidzkich i umiera powoli na choroby związane z wdychaniem trujących wyziewów z płonących budynków.

 

 

Przy tej okazji pokazano serię zdjęć, które zrobiono w dniu ataku. Zdjęcia te są pieczołowicie segregowane i mimo, ze jeszcze kilka lat temu były dość szeroko rozpowszechnione w necie, jest ich wyraźnie coraz mniej. Szczególną uwagę wzbudza zdjęcie Pentagonu z ziejącą czarną dziurą w kształcie litery V, w swoim zachodnim skrzydle. Nie trzeba być lotniczym ekspertem, aby nawet w wyobraźni nie zmieścić w tej dziurze potężnego, pasażerskiego Boeinga.

 

 

Przelano już morze atramentu na ten temat, lecz nadal warto o tym mówić i pisać po to, aby mieć pewność, że prawdziwa historia o tym co wydarzyło się 11 września nie wymknie się pamięci. Wg. oficjalnej wersji samolot pasażerski uderzył w fasadę Pentagonu, natychmiast stracił napompowane tonami paliwa skrzydła i jak torpeda przebił się przez trzy rzędy budynków Pentagonu. Trzeci rząd budynków także został przebity na wylot, ale otwór wyjściowy miał już tylko ok. 3 m średnicy. Niezbyt wiele jak na kadłub wielkiego liniowca. Trzeba do tego dodać, że ściany Pentagonu to nie są zwykłe ściany a specjalnie wzmacniany mur, który powinien wytrzymać np. atak rakiety.

 

 

Wszystko jednak wskazuje na to, że to właśnie rakieta* (a nie samolot), która uderzyła w Pentagon 11 września 2001 roku, weszła w serce amerykańskiej machiny wojennej ze zdumiewającą łatwością. Oficjalna wersja z samolotem nie trzyma się kupy, bo zniszczenia budynku powinny być znacznie większe. Każdy z silników Boeinga jest wzmacniany tytanem i waży co najmniej 2 tony – jednak nie znaleziono po nich żadnego śladu. Ogon Boeinga ma 4 piętra wysokości i też nie można było znaleźć śladu, ani po nim, ani po jego uderzeniu.

 

 

Pierwsza oficjalna wersja przebiegu zdarzeń w Pentagonie mówiła o tym, że samolot uderzył w ziemię i dopiero później rykoszetem w budynek. Wersję tą szybko usunięto, bo na miejsce zdarzenia zbyt szybko przyjechały ekipy strażackie. Kilka z nich przybyło w kilkanaście minut po eksplozji, bo wozy strażackie były akurat w drodze. Strażacy zaczęli robić zdjęcia i zanim pozabierano im aparaty, wiele z tych zdjęć znalazło się w internecie. Można zwrócić na nich uwagę, że trawnik przed Pentagonem jest perfekcyjnie przystrzyżony i zielony, bo tak naprawdę nic na niego nie spadło.

Następna oficjalna wersja mówiła o tym, że samolot trafił w podstawę budynku i pod wpływem uderzenia natychmiast stracił skrzydła i ogon, po czym przebił trzy rzędy budynków Pentagonu i eksplodował z taką siłą, że z jego kadłuba nic nie zostało. FBI klika tygodni później ogłosiła jednak, że zidentyfikowała wszystkich pasażerów rzekomego samolotu dzięki zbadaniu odcisków palców… Tak więc wszystko inne odparowało pod wpływem wybuchu oprócz odcisków palców pasażerów… hmmmmm
Szef FBI szybko zorientował się w popełnionym błędzie i przyznał, że jednak znaleziono jakieś szczątki samolotu, ale wszystkie skrzętnie zebrano i przeniesiono do specjalnego hangaru. W takich hangarach zbiera się szczątki rozbitych samolotów po to, aby znaleźć dokładną przyczynę katastrofy i w przyszłości uniknąć podobnej. Zazwyczaj fotografie takich wraków są publikowane w prasie. Wraku rzekomego samolotu, który uderzył w budynek Pentagonu, jednak nigdy nie opublikowano.

 

Na oficjalnych zdjęciach płonącego Pentagonu, można zobaczyć kilka bliżej niezidentyfikowanych kawałków metalu, które miały być szczątkami Boeinga. Szczątków tych jest tak niewiele, że zmieściłyby się na porządnych taczkach. Mają one srebrny, metaliczny kolor. Tymczasem wszystkie fragmenty, z których firma Boeing buduje swoje samoloty, są malowane na zielono. Uderzenie takiego samolotu powinno sfilmować co najmniej 80 kamer zainstalowanych dookoła tego miejsca. FBI szybko pozbierało je wszystkie by ogłosić, że żadna z nich nie zarejestrowała samolotu, który uderza w budynek.

 

 

Tego typu przemyślenia przedstawione powyżej są często określane jako teoria spiskowa. Oficjalne władze nie ścigają ani nie prześladują głoszących je ludzi – a wręcz przeciwnie – im więcej jest wersji i domysłów – tym lepiej. Taktyka ta doskonale sprawdziła się przy okazji śmierci prezydenta Kennedy’ego, kiedy ilość domysłów i teorii kompletnie zaciemniła obraz, doskonale ukrywając w tym cieniu prawdziwych sprawców morderstwa. Dziś tą kwestią interesuje się coraz mniej osób i podobny los czeka wypadki z 11 września, bo nawet teraz, 10 lat od tych wydarzeń, temat ten przez wielu uważany jest za skończony i wyczerpany.

 

 

* Kiedy próbuje się ustalić jaka rakieta mogła dokonać takiego zniszczenia Pentagonu, wielu wskazuje na sprawdzoną rakietę typu Cruise. Tymczasem wydaje się bardzo prawdopodobne, że do tego celu użyto rosyjskiej rakiety dalekiego zasięgu P-700 Granit. Granit stworzono jeszcze w latach 70-tych i miał być to pocisk przeciwko zgrupowaniom amerykańskich okrętów. Rakieta przez ten czas była ściśle tajna i niewiele było wiadomo o jej istnieniu. W 22 takie pociski uzbrojony był pechowy okręt podwodny „Kursk” – nie jest do końca jasne czy zostały one wydobyte z zatopionego okrętu podwodnego. Granit ma zasięg 500 km i rozwija prędkość 2500 km/h.

 

http://nowaatlantyda.com/2011/09/16/911-i-teorie-spiskowe/

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin