Freedom Long Max - Wiedza tajemna w praktyce.pdf

(800 KB) Pobierz
Microsoft Word - Dokument1
MAX FREEDOM LONG
WIEDZA TAJEMNA W PRAKTYCE
(The Secret Science at Work / wyd. orygin. 1953)
Przyjaciołom z Towarzystwa Badaczy
Huny z podziękowaniem i aloha
Inne książki M.F.Longa wydane dotychczas w Polsce:
MAGIA CUDÓW
DĄŻENE KU ŚWIATŁU
AUTOSUGESTIA
ANALIZA PSYCHOMETRYCZNA
HUNA W RELIGIACH ŚWIATA
NAUKA UKRYTA W EWANGELIACH
* * *
Wiedza tajemna w praktyce to kolejny tom z cyklu poświęconego
starożytnej magii kahunów. Po opublikowaniu pierwszych książek o tej tematyce
M.F.Long otrzymał setki listów z prośbą o pomoc w rozwiązywaniu problemów
za pomocą metod, jakimi niegdyś posługiwali się kapłan hawajscy, w cudowny sposób
uzdrawiając siebie i innych. Niniejsza książka jest próbą odpowiedzi na postawione
Autorowi pytania. Ma ona na celu wskazać ludziom, jak pomóc sobie samym
dzięki zastosowaniu metod Huny. Nie chodzi jedynie o uzdrowienie ciała, umysłu,
sytuacji społecznej czy warunków finansowych, ale o ponowne odkrycie zapomnianej
wiedzy o życiu, której uczyli nie tylko kahuni, lecz także Jezus i inni wielcy
wtajemniczeni.
Dzięki przełamaniu sekretnego kodu broniącego dostępu do cennych tajemnic
przekazywanych z pokolenia na pokolenie, wiedzę tę udostępniono światu,
umożliwiając jej poznanie i stosowanie wszystkim, którzy mają 'oczy aby widzieć
i uszy – aby słyszeć'. Podstawowe teorie Huny stanowią część starożytnej mądrości,
której ślady można odnaleźć we wszystkich religiach świata. Tajemna wiedza kahunów
umożliwia pełniejsze zrozumienie zawartych w nich starych prawd.
PRZEDMOWA
Moja pierwsza książka Recovering The Ancient Science ukazała się w 1936 roku w Londynie. Opowiedziałem w niej o
psychologiczno-religijnych zapatrywaniach na temat wiary pradawnych Polinezyjczyków oraz spróbowałem wyjaśnić
magię stosowaną przez tubylczych hawajskich kapłanów, zwanych kahunami. Książka ta została wydana w małym
nakładzie, około tysiąca egzemplarzy. Rozeszła się przed drugą wojną światową przeważnie w krajach Imperium
Brytyjskiego. W czasie wojny skład drukarski oraz reszta nie sprzedanego nakładu zostały zniszczone podczas nalotów
bombowych. Pomimo że sprzedano wówczas niewiele egzemplarzy, książka trafiła do wielu bibliotek i otrzymałem listy od
ponad tysiąca czytelników. Rozwinęła się między nami ożywiona i owocna korespondencja. Zyskałem wiele
wartościowego materiału.
Nowo opracowane i poszerzone wydanie tej książki ukazało się w 1948 roku w USA pod tytułem Secret Science Behind
Mirocles (Magia cudów). Miałem nadzieję, iż wskażę czytelnikom, w jaki sposób mogą stanąć na własnych nogach dzięki
samodzielnemu wypróbowaniu starych metod. Jednak wkrótce napłynęły setki listów z prośbami o udzielenie wskazówek,
jak można pomóc samemu sobie, lub wręcz proszono o moją pomoc.
Stało się dla mnie jasne, że muszę w jakiś metodyczny sposób poradzić sobie z tak nieoczekiwanym zainteresowaniem, i
zrodziła się nadzieja uzyskania funduszy na dalsze badania i testy. Z pomocą kilku korespondentów zorganizowałem
nieformalną grupę roboczą, której członkowie rozsiani byli od Australii aż po Anglię, w różnych częściach Ameryki
Północnej, a nawet w niespokojnych wówczas krajach Europy. Z grupą tą podjąłem dalsze studiowanie pradawnego
systemu. Chcieliśmy przede wszystkim stwierdzić, czy wystarczająco opanowaliśmy teorię i praktykę, aby samodzielnie
dokonywać cudów. Mimo że interesowaliśmy się głównie uzdrawianiem ciała, ciekawiło nas również “uzdrawianie" czy też
4644299.001.png 4644299.002.png
polepszanie warunków życiowych, związków międzyludzkich, rozwiązywanie trudności finansowych i duchowych.
Wszystko to w doskonałym stopniu potrafili kiedyś kahuni.
Starożytne pojęcie kahuna jest używane również dzisiaj i oznacza “Stróża Tajemnicy". Słowo dla określenia tajemnej
nauki nigdy nie zostało znalezione. Sekretny kod był tak skomplikowany i tak ściśle strzeżony, że być może nigdy nie
nadano jej żadnej nazwy. Jeśli nawet kiedyś Istniała – jak na przykład imię boga w niektórych kulturach – była zbyt święta,
aby ją wymawiać. My wybraliśmy dla niej nazwę Huna, co oznacza Tajemnicę. Naszej organizacji, której celem było
badanie Huny oraz pokrewnych jej systemów, jak również badania w dziedzinie psychologii i parapsychologii, nadaliśmy
nazwę “Huna Research Associates" (HRA = Towarzystwo Badaczy Huny).
Pod tą nazwą zaczęliśmy pracę od korespondencji. Wkrótce potem usystematyzowałem zebrane informacje tak, by
mogły służyć wszystkim zainteresowanym. Wydawaliśmy, powielany co drugi miesiąc, ośmiostronicowy “Biuletyn HRA".
Do naszego towarzystwa zaliczali się najwięksi w tej dziedzinie badacze. Byli też tacy, którzy nie bardzo rozumieli, nad
czym pracujemy, pragnęli jednak uzdrowienia ciała, ducha, sytuacji finansowej czy też pomocy w nie sprzyjających
warunkach życiowych; dlatego też brali udział w tej pracy najlepiej, jak tylko mogli. Niektórzy członkowie obdarzeni byli
zdolnościami parapsychicznymi albo wrodzoną mocą uzdrawiania. Inni, mniej aktywni, przyłączyli się do nas tylko z
ciekawości; sami robili niewiele, ale pilnie obserwowali naszą pracę i odkrycia. Wiele osób samodzielnie robiło
doświadczenia z entuzjazmem i energią. Czasami niektórzy członkowie występowali z organizacji, ale ich miejsce
zajmowali nowi. Co sześć miesięcy skreślani byli z listy cl. którzy nie nadsyłali wymaganych sprawozdań będących miarą
naszych postępów w badaniach. W ten sposób liczba członków grupy wynosiła średnio trochę ponad trzysta.
W czasie, gdy pisałem tę książkę, około pięć lat od powstania HRA, badania nad Huną i próby jej praktycznego
zastosowania zaszły tak daleko, iż wymagane Jest dalsze sprawozdanie z tej pracy. Osiągnęliśmy wiele i wiele się
nauczyliśmy. W sprawozdaniu tym postaram się przedstawić czytelnikom najnowsze odkrycia HRA i moje własne.
Wyjaśnię również metody, które według naszych doświadczeń szczególnie nadają się do praktycznego zastosowania Huny.
Studiowanie książki Magia cudów jest wspaniałym przygotowaniem do praktykowania Huny, ale również na podstawie
niniejszych wywodów możemy stworzyć sobie obraz systemu wierzeń i praktyk, na których opiera się praca
eksperymentalna.
Omówienie naszych badań i doświadczeń nie nastąpi w takiej kolejności, w jakiej wypracowaliśmy je w czasie
pięcioletniej pracy. Najpierw podamy Informacje konieczne do sformułowania i przedstawienia modlitwy według Huny.
Dalsze opisy dotyczyć będą sposobów leczenia, które można praktykować z pomocą modlitwy lub bez niej.
Znajdą się tu również wyjaśnienia związane z symbolami, pojęciami i źródłosłowami charakterystycznymi dla nauki
Huny, ale występującymi także w innych religiach, przeważnie w chrześcijaństwie. Chcemy przez to wykazać, że znaczenie
przypisywane Hunie ma mocne podstawy. Ważne jest, aby od samego początku podejść do tego dawnego systemu z
zaufaniem i wiarą, wówczas będzie możliwy do zaakceptowania. Tak długo, jak nie jest się przekonanym, że opisy tutaj
zawarte opierają się na prawdziwych danych, nie można wyciągnąć żadnych korzyści z naszych doświadczeń i rezultatów
pracy. To samo dotyczy wszelkich systemów psychologiczno-religijnych. Podstawowe elementy wiedzy Huny są częścią
dawnej mądrości występującej we wszystkich religiach. Huna toleruje inne systemy, nie sprzeciwia się żadnemu, lecz
umożliwia głębsze zrozumienie starych prawd.
Celem tej pracy nie Jest ustanowienie nowego “kultu". Ma ona raczej pomóc ludziom, by umieli pomóc samym sobie i
bliźnim. Badanie jeszcze długo nie będzie zamknięte. Sformułowane już koncepcje mogą być zrewidowane, jeśli pojawią
się nowe informacje, które uzasadnią taką zmianę.
Niniejsza praca ma służyć nie tylko uzdrawianiu ciała czy ducha lub poprawie socjalnych i ekonomicznych warunków
otoczenia, lecz także powtórnemu odkryciu zapomnianej już wiedzy o sposobie życia. Wiedzę tę przekazywali nie tylko
kahuni, lecz również Jezus i inni wielcy wtajemniczeni w pradawny tajemny kod. Dzięki odczytaniu tego kodu świat może
znowu otrzymać “Prawdziwe Światło" i poznają Je ci, co mają oczy otwarte, by widzieć, i uszy, by słyszeć.
ROZDZIAŁ 1: PONOWNE ODKRYCIE UTRACONEJ WIEDZY
Z geograficznego punktu widzenia obszar naszych badań leży na Hawajach, w najdalszej części Polinezji. Jest to
terytorium dziewicze, gdyż – mimo że kahuni (tubylczy kapłani i magowie starych czasów) dali zdumiewające dowody
swojej mocy i zdolności – Ich wiara i praca zostały przez antropologów uznane za zabobon. Chrześcijańscy misjonarze,
którzy przybyli na Hawaje w 1820 roku, ganili cudowne czyny tubylców i robili wszystko, aby wyplenić ich wierzenia.
Przez stulecia Wyspy Hawajskie pozostawały odizolowane od reszty świata. W 1778 roku odkrył je kapitan Cook.
Tubylcy byli ludźmi prymitywnymi, posiadali jednak wysoką inteligencję. Badacz historii, Toynbee, opisywał ich jako
członków “zatrzymanej w rozwoju cywilizacji". Mieszkańcy wysp przybyli z odległych krajów przez Pacyfik. Legenda
opowiada, że żeglowali w swych łodziach, a znajomość gwiazdozbiorów pozwoliła im znaleźć drogę. Nigdy nie
dowiedziono, z jakiego kraju pochodzili. Niektórzy historycy są przekonani, że zamieszkiwali kiedyś Bliski Wschód i
przybyli na Hawaje przez Indie.
Ja skłaniam się do tego poglądu. Bez względu na to, skąd przybyli, przywieźli ze sobą legendarne opowieści w rodzaju
tych o rajskim ogrodzie, potopie, Jonaszu i wielorybie oraz inne starotestamentowe historie. Fakt. że w żadnej z nich nie ma
mowy o Jezusie, świadczyłby o tym, iż ich emigracja nastąpiła jeszcze przed narodzeniem Chrystusa.
Teza Toynbeego o cywilizacji będącej w zastoju wywodzi się z przemyślenia, że przybysze znaleźli na Hawajach
idealne warunki klimatyczne. Z łatwością mogli uprawiać zboże i zbierać plony. Nie było więc potrzeby starać się o
polepszenie sytuacji życiowej. Jestem przekonany, że kahuni specjalnie wybrali to odizolowane od reszty świata miejsce,
aby jak najdłużej chronić tajemną wiedzę przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz. Zanim opuścili swoją dawną ojczyznę,
ujrzeli w wewnętrznej wizji, iż ich wielka wiedza zostanie kiedyś przez despotyczne dogmaty zniekształcona, stłumiona i
zapomniana. Na Hawajach mogli zaś dalej ją stosować ku pożytkowi swego plemienia. I trwało to rzeczywiście setki lat, aż
w końcu nastąpiło przeczuwane zagrożenie.
Prawdę mówiąc, Polinezyjczycy nie dokonali żadnych techniczno-mechanicznych wynalazków, które zazwyczaj uważa
się za symbol rozwijających się cywilizacji. Nie potrafili ani prząść, ani tkać. Nie znali garncarstwa i nie umieli wyplatać
koszyków. Łącząc mokre paski skóry, wytwarzali pewien rodzaj sukna. Naczynia wyrabiali z muszli i łupin kalabasy. Z
poskręcanych razem włókien robili cienkie powrozy, a z nich proste sieci do łowienia ryb i noszenia naczyń. Samych
sznurów używali do łapania ptaków i zwierząt lądowych. Noże i siekiery zrobione były z muszli i ostrych kamieni. Znali i
używali ogień. Jako domy służyły im drewniane chaty pokryte słomą.
Wszystko to jednak nie wskazuje na brak inteligencji i umiejętności. Talent ludu tej rasy nie objawiał się w technicznych
osiągnięciach, lecz w rzadko spotykanym, głębokim zrozumieniu natury i budowy ludzkiej świadomości, jak również sił,
których używają elementy świadomości do swojej pracy. Wiedzę, z której korzystali kahuni przy swoich cudownych
czynach, zachowywali w tajemnicy, strzegli i chronili z troskliwością. A kiedy nastały nowe czasy, w ciągu jednego
pokolenia Hawajczycy przeszli ze stanu “zatrzymanej w rozwoju" cywilizacji w naród akceptujący wszystkie zdobycze
nowoczesności i wykorzystujący je w praktyce.
Kiedy uświadomiłem sobie, że pod osłoną codziennej mowy ukryty jest “święty język", stało się dla mnie jasne, że
powstał on wraz z mową ojczystą Hawajczyków w czasach zamierzchłych i zasnutych mgłą tajemnicy, zanim jeszcze
opuścili swoją ojczyznę. Pogląd ten znalazł później, po opublikowaniu mojej pierwszej książki, niespodziewane
potwierdzenie. Wtedy to otrzymałem list od pewnego Anglika z Brighton, W. Reginalda Stewarta. Pisał on, iż w młodych
latach, kiedy był korespondentem zagranicznym w Afryce, słyszał o szczepie Berberów żyjących w górach Atlasu.
Berberowie posiadali dużą wiedzę o “magii", a ich tradycje wskazywały, iż ongiś przywędrowali z Egiptu.
Stewart odszukał ten szczep. Był on nieliczny i pozostała w nim tylko jedna kobieta, która znała stary, tajemny system i
opanowała jego zastosowanie. Nazywano ją quahini (kahunka): nie było to słowo berberyjskie, lecz – jak się później
dowiedziałem – odmiana hawajskiego zwrotu kahuna wahine, oznaczającego .kobietę kahunkę". Po wielu staraniach,
ceremoniach i różnorodnych rytuałach, Stewart został zaadoptowany przez kahunkę jako jej syn. Tylko jako rodzonego
syna mogła bowiem wprowadzić go w arkana wiedzy tajemnej, która pozwoliła czynić cuda.
Kahunka zaczęła uczyć młodego człowieka i swoją córkę. Najpierw poznał ogólną teorię starożytnego systemu
psychologii i związaną z nim religię. Ważniejsze punkty ilustrowano przykładami. Nauk – jak wyjaśnia nauczycielka –
można udzielać tylko w “świętej mowie". Nie był to jednak dialekt używany przez ten szczep Berberów. Stewartowi z
trudem przychodziło zrozumienie sensu słów, które najpierw tłumaczone były na język Berberów, a później na język
francuski, znany jemu i kahunce. Czynił jednak postępy i w końcu udało mu się zestawić listę najważniejszych znaczeń
“świętej mowy". Zanim jednak opanował całą teorię systemu, nauka została przerwana. Podczas walki ze zwaśnionym
sąsiedzkim plemieniem, zabłąkana kula zabiła quahini.
Wiele lat później, kiedy Stewart był już na emeryturze, natknął się na moją relację i zauważył, że w swojej Istocie
opisuje ona dokładnie to. czego kiedyś nauczył się w Afryce Północnej. Porównał więc swoje pożółkłe notatki z listą słów i
uznał, głęboko wstrząśnięty, że “święta mowa" bez clenia wątpliwości jest dzisiejszym językiem polinezyjskim, a więc tą
samą mową, w której podałem przykłady słówek w mojej książce.
Rozwinęła się między mną i Stewartem ożywiona korespondencja, która utrzymała się aż do jego śmierci (podczas
drugiej wojny światowej) i przyczyniła się do ugruntowania moich przekonań, doświadczeń i prowadzenia dalszych badań.
Najbardziej przekonujący dowód, że ta prawdziwa wiedza pochodziła z Bliskiego Wschodu i wcześniej tam była
stosowana, wyłonił się po czterech latach pracy HRA. Odkryliśmy, że Stary Testament – poczynając od Księgi Rodzaju – w
wielu miejscach wspomina o nauce Huny, jak również o cudach dokonywanych przez wtajemniczonych. Wtajemniczeni
posiadali tę samą wiedzę co kahuni na Polinezji. jednak nie należeli ani do szczepów, które ongiś rozpoczęły długą
wędrówkę do nowej ojczyzny na Pacyfiku, ani też do szczepu, który pociągnął na Zachód, aby osiedlić się w górach Atlasu.
We wszystkich przypadkach za typowymi symbolami Huny ukrywają się zawoalowane wskazówki, o których później
będzie jeszcze mowa. Symbole te tworzą swoisty – tajny kod". Dzięki niemu możemy zrozumieć jeszcze dzisiaj, co
wówczas mieli na myśli wtajemniczeni kahuni, pisząc historię o rajskim ogrodzie czy opowiadając o cudach dokonywanych
przez Mojżesza i Aarona w Egipcie i późniejszych, kiedy to dzieci Izraela spędzały dni na pustyni. Również w dalszych
fragmentach Starego Testamentu spotykamy wtajemniczonych w Hunę. Także przy odszyfrowywaniu proroctw Izajasza i
Jeremiasza natrafiamy bezsprzecznie na naukę Huny.
Za tym samym kodem i tymi samymi symbolami nauka Huny ukrywa się również w Nowym Testamencie. Jezus –
Wielki Wtajemniczony – usilnie starał się przekazać te same podstawowe poglądy wiary w jednakowych symbolach oraz
wtajemniczyć w nie swoich uczniów. Dokonywał on typowych dla kahunów cudów i troskliwie trzymał się prastarego kultu
zachowania tajemnicy. Jezus przekazał uczniom nauki Huny. czyli Tajemnicy, dotyczące “Królestwa Niebios", tak że i oni
również mogli czynić cuda i rozumieć ukryte prawdy.
Zanim pójdziemy dalej, chciałbym rzucić okiem wstecz na drogę, którą przeszedłem podczas mojego długotrwałego
badania starej nauki.
Kiedy w roku 1918 przybyłem pierwszy raz na Hawaje, miałem szczęście zdobyć sobie przyjaźń znaczącego naukowca
dr. Willlama Tuftsa Brighama. Był on starszym człowiekiem i długo pracował jako kurator Muzeum Biskupiego w
Honolulu. Kiedy go poznałem, już od czterdziestu lat zajmował się obserwowaniem i opisywaniem cudownych czynów
miejscowych kahunów. Był on świadkiem wielu natychmiastowych uzdrowień i sam pod ochroną kahunów chodził po
rozgrzanej do czerwoności lawie. Mógł również z pomocą zebranego przez siebie materiału dowieść, że miejscowi kapłani
potrafili panować nad pogodą. Jak również czynić wiele innych cudów.
Nigdy jednak nie zdołał odkryć, w Jaki sposób ich dokonywali. Byli jego przyjaciółmi; kochali go i wierzyli mu, nigdy
jednak nie zdradzili swojej tajemnicy. Doktor zauważył tylko, że przy pracy zawsze stosują modlitwy, śpiew i pewne
obrzędy, które wolno mu było obserwować. W jaki jednak sposób dokonują oni cudów? Zapewnił mnie, że ani liście ti,
których używali podczas chodzenia po ogniu, ani rytualne naczynie z kalabasy, które trzymali w dłoniach podczas
wpływania na wiatr i pogodę, nie mają żadnego magicznego oddziaływania.
Widocznie siła sprawiająca cuda była następstwem modlitwy do niewidzialnej Mocy czy Inteligencji, z którą kahuni
potrafili nawiązać kontakt. Nie tylko raz w życiu udawało Im się dokonać cudu, robili to często dzięki swoim modlitwom.
Zawsze mnie fascynowało, że istnieją ludzie, których działanie wychodzi poza .prawidłowości" ziemskiego świata.
Przez lata zajmowałem się rozmaitymi religiami uznającymi, iż z pomocą Wyższych Istot możliwe są cuda. Śledziłem
osiągnięcia parapsychologii i szukałem wskazówek w psychologii.
Kiedy dr Bragham u kresu życia znalazł młodego człowieka, którego jedynym celem było głębokie wniknięcie w
tajemnicę, powierzył mu swoje zadanie. Poradził mi, jak mam postępować, i dał wszystkie notatki, które zgromadził w
ciągu wieloletniej, żmudnej pracy.
Idąc za jego radą, sprawdziłem jego relacje, rozmawiając zarówno z tubylcami, jak i białymi. Zweryfikowałem fakty i
nowe dane dołączyłem do posiadanego materiału. Wciąż na nowo zadawałem sobie pytanie, w jaki sposób kahuni
dokonywali cudów. Nikt nie mógł ml tego powiedzieć. Dla tubylców cała ta sprawa była tabu. Niestety, młodych
Hawajczyków bardziej interesowały sprawy nowoczesnego życia niż stara nauka. Nie pobierano już nauk koniecznych do
dokonywania ponadnaturalnych czynów. Nie było Już nikogo, kto mógłby dalej przekazać naukę. Starzy kahuni, z którymi
dr Brigham od lat był zaprzyjaźniony, wymarli. Żaden prawdziwy wielki mag Już nie żył. Wprawdzie udało mi się znaleźć
kilku kahunów, jednak każdy z nich znał tylko część nauki. Od nich dowiedziałem się nadzwyczaj mało o tym, co czyni ich
modlitwy i rytualne obrzędy tak skutecznymi. W końcu zostało ml tylko przeświadczenie, że kahuni wiernie dotrzymali
uroczystego przyrzeczenia niezłomnego milczenia. Po śmierci doktora Brighama próbowałem jeszcze przez szesnaście lat
odszyfrować ową tajemnicę. Znalazłem wprawdzie wiele nowych i autentycznych relacji o cudach, lecz właściwa tajemnica
we wszystkich przypadkach pozostała dla mnie ukryta. Wreszcie w roku 1931 poddałem się i opuściłem Hawaje. Tak
później, jak i wcześniej byłem przeświadczony, że cuda najróżniejszego rodzaju są możliwe, jeżeli tylko zna się
wewnętrzny proces, który czyni modlitwę lub rytuał skutecznymi.
W roku 1934, kiedy dawno już pogrzebałem nadzieję na rozwiązanie problemu, obudziłem się pewnej nocy z
pomysłem. Idea, która wówczas zaświtała mi w głowie, poparta solidnym wysiłkiem, przyniosła ml w końcu wskazówkę do
tajemnicy.
Aby historia ta nie była zbyt długa, powiem tylko o moich odkryciach, bez opisywania kolejnych etapów, które
musiałem przebyć.
Wychodząc z założenia, że w tubylczej mowie kahunów musiały przecież znajdować się słowa, którymi wprowadzano
w tajną naukę nowych kahunów, przestudiowałem w hawajskim słowniku wszystkie wyrazy, które w Jakikolwiek sposób
wiązały się z umysłową czy duchową naturą człowieka.
Znalazłem je niemal od razu. Ku mojemu zdziwieniu oznaczały one niedwuznacznie .części umysłu", jak zwiemy je w
nowoczesnej psychologii. Określają one i opisują podświadomość i świadomość. Co więcej, opisują nawet nad-
świadomość, którą tylko religie uznają za duchową część człowieka. Odszukałem słowa dla trzech rodzajów siły życiowej,
a nawet dla określenia “kompleksu", odkrytego w nowych czasach przez psychoanalizę. Dla tego, co nazywamy
moralnością, Hawajczycy mieli cały tuzin słów, aby odróżnić jej odcienie znaczeniowe, na przykład różnicę między
“grzechem przeciw najbliższym" a kompleksem, który kahuni również uznawali za “grzech". Stopniowo odkryłem, że już
kahuni posiadali bardzo głębokie zrozumienie pracy ludzkiego umysłu. W ten sposób zaczęło się odszyfrowywanie
tajemnicy. Posuwałem się do przodu, z całym oddaniem studiując słówka.
Mowa polinezyjska jest bardzo prosta. Dłuższe, opisujące słowa są po prostu tworzone z wyrazów rdzennych i
pierwotnych. (Każde słowo, zależnie od swego zastosowania, staje się czasownikiem lub rzeczownikiem. Stronę bierną
tworzy się przez dodanie przyrostka. Czas wyrażany jest w zdaniu przez dołączenie odpowiedniego słowa.) Przy
tłumaczeniu słów rdzennych doszedłem do zdumiewających odkryć.
Weźmy na przykład słowo oznaczające podświadomość – unihipili. Zwróciłem na nie szczególną uwagę, ponieważ
Jedno z Jego trzech tłumaczeń znaczy “duch", podczas gdy dwa pozostałe oznaczają “szarańcza" oraz “kości nogi" lub
“kości ręki". Jest to długi wyraz składający się z kilku krótkich rdzeni wyrazowych, z których każdy ma kilka własnych
znaczeń. Żaden z tych rdzeni i ich znaczeń nie określa ani szarańczy, ani kości nogi czy też ręki. Wiele z nich wydaje się nie
mieć nic wspólnego z duchem, a jednak wszystkie tak trafnie opisują .podświadomość", że każdego, komu znane są
nowoczesne wyniki badań dotyczące jej natury, uderzy fakt. że opisany tutaj rodzaj .ducha" nie może być niczym Innym,
jak podświadomością.
Słówka rdzenne opisują podświadomość Jako “ducha", który robi rzeczy, o jakich świadome Ja (świadomy duch) nic nie
wie. Podświadomość jest tajemnicza; pracuje po cichu i starannie. Marzą się. że odmawia czegoś, co do niej należy. Strach
przed karą może przeszkadzać Jej w działaniu (słowo rdzenne nihi). Jest ono duchową Istotą, która ściśle przylega do innej
istoty – zwykle do świadomego Ja;
działa ono jako sługa świadomego Ja i odbiera od niego rozkazy, ale często jest uparte i odmawia mu posłuszeństwa
(słowo rdzenne pili). Jest samodzielnym, niezależnym Ja lub Istotą duchową równie samodzielną jak świadome Ja oraz
nadświadomość (rdzeń u). Duch podświadomy jest przeważnie ściśle połączony ze świadomym Ja. Wytwarza siłę życiową i
przekazuje ją dalej. Podświadomość żyje w fizycznym ciele, które okrywa nie tylko ją samą, lecz również świadome Ja.
uhane, “mówiącego ducha". Podświadomość ukrywa rzeczy (na przykład kompleks). Będzie osłabiona, Jeżeli zaborcza
istota duchowa skradnie jej siłę życiową.
To wystarczy, aby przedstawić metodę, którą stosowałem do poszukiwania znaczeń ukrytych w słowach. Wskazuje
również, że kahuni znali trzy “części duszy" jako trzy odrębne istoty, czyli Ja. Warto o tym pamiętać przy późniejszych
rozważaniach.
Zamiast posługiwać się hawajskimi wyrażeniami dla trzech Ja, członkowie HRA uznali, iż łatwiej będzie mówić o
niższym, średnim i Wyższym Ja.
Równie długotrwale i cierpliwe prace doprowadziły mnie do odkrycia, że według wiary kahunów każde z trzech Ja żyje
we własnym “widmowym" ciele, które można według dzisiaj znanej terminologii określić jako “eterycznego sobowtóra". W
tym miejscu Jednak zachowaliśmy hawajskie wyrażenie oka.
Zachowaliśmy również słowo mana. Określa ono siłę witalną, życiową, na której opiera się działalność trzech Ja. Niższe
Ja produkuje manę automatycznie z pożywienia, które przyjmujemy, i z powietrza, które wdychamy. Korzystają z niej
również dwa pozostałe Ja, lecz wówczas jest przetwarzana na inne częstotliwości.
Trzy Ja w swoich widmowych ciałach i ze swoim zapasem siły życiowej połączone są sznurami z tej samej substancji
oka.
Wszystko to będzie później dokładnie i szczegółowo wyjaśnione. W tym miejscu wystarczy tylko o nich wspomnieć,
pokazać, że przedstawiano je na wzór “trójcy", i przejść do omówienia symboli znalezionych w dawnym języku.
Kahuni ukrywali swoją tajemną naukę nie tylko za wyrazami i ich rdzeniami, lecz również pod postacią symboli. Tak
więc mogłem na przykład stwierdzić, że gdy mówili o sile życiowej, słowo mana zastępowali często przez wai, co oznacza
“woda". Słowo to występuje również w wielu złożonych słowach i zwrotach, które całkiem jawnie traktują o manie. Było
więc dla mnie jasne, że “woda" jest symbolem many. Woda jako substancja symbolizuje siłę życiową wyprodukowaną
przez niższe Ja w procesie utleniania pożywienia. Jednak woda, która – jak ze źródła – wznosi się i przelewa, jest symbolem
nagromadzonego przez niższe Ja, szczególnie mocnego ładunku many. Siła życiowa Wyższego Ja, odebrana od niższego Ja
za pośrednictwem łączącego je sznura widmowego, symbolizowana jest przez mgłę lub chmury, które składają się z bardzo
drobnych kropelek wody. Kropelki te, spadające w postaci drobniutkiego deszczu, symbolizują przemienioną przez Wyższe
Ja, napełnioną jego błogosławieństwem siłę życiową spływającą na średnie i niższe Ja w celu niesienia im pomocy oraz ich
uzdrawiania.
Drzewo i krzew winny były również symbolami; przy czym korzenie odpowiadały niższemu Ja, pień i gałęzie –
średniemu, a liście – Wyższemu Ja. Sok krążący w korzeniach, gałęziach i liściach symbolizował manę.
Człowiek musi dążyć ku temu, aby zrozumieć swoje trzy poziomy świadomości i doprowadzić je do stanu, w którym
harmonijnie współpracują. Tylko wówczas może osiągnąć nierozerwalną całość i stać się tym. kim być powinien.
Wprawdzie w większości wierzymy, że dobrze znamy nasze średnie czyli świadome Ja, ale zadziwiająco często
zauważamy, iż istnieją w naszych nawykach myślowych czynniki, które zakłócają tę Integrację. Tylko niewielu ludzi zna
wystarczająco dobrze swoje niższe lub podświadome Ja, jego zdolności i granice. Musimy dążyć do tego, aby nauczyć się je
poznawać i rozumieć, a co za tym idzie, abyśmy mogli je tak wychować, by harmonijnie działało z dwiema pozostałymi
istotami duchowymi, średnim i Wyższym Ja. Zakres działania i możliwości Wyższego Ja nie mają granic – pomijając te,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin