DROGI DO WOLNOŚCI.doc

(41 KB) Pobierz
Zespala nas solidarność…

Zespala nas solidarność…[1]

             

Według słownika języka polskiego słowo „solidarność” ma dwa znaczenia. Pierwsze oznacza „wzajemne wspieranie się, współdziałanie, współodpowiedzialność, zgodność z kimś w poglądach dążeniach, postępowaniu; jednomyślność”. Druga definicja brzmi natomiast następująco: „odpowiedzialność zbiorowa i indywidualna za całość wspólnego zobowiązania, mogąca występować zarówno w odniesieniu do dłużników, jak i wierzycieli”.

Solidarność- to słowo powszechnie znane. W sierpniu 1980 roku w Gdańsku nabrało nowego znaczenia. Solidarność, Solidarity, Solidarität, Soliadité, Solidaridad, Solidaritet… prawie identycznie brzmiało wówczas we wszystkich niemal światowych mediach, przykuwając uwagę zarówno polityków, jak i zwykłych ludzi. Co takiego wydarzyło się wówczas w Gdańsku, że słowo „solidarność” potrafiło zelektryzować ludzi w całej Europie i nie tylko? Że stało się niemal ikoną, symbolem, znakiem rozpoznawalnym żywej, rozgrywającej się na naszych oczach historii? Czy dzisiaj to słowo ma również takie znaczenie? Czy obecnie, w roku 2010, możemy mówić o solidarności? Myślę, że mimo tego, iż od powstania Solidarności upłynęło 30 lat, nadal pamiętamy o solidarnych działaniach Polaków  w  historia naszego kraju.

14 sierpnia 1980 roku w Stoczni im. Lenina w Gdańsku wybucha strajk. Do zakładu przez słynny stoczniowy mur przedostaje się Lech Wałęsa, zwolniony wcześniej z pracy za działalność opozycyjną. Komitet strajkowy żąda przywrócenia do pracy wyrzuconej za działalność w Wolnych Związkach Zawodowych Anny Walentynowicz, wzniesienia pomnika ofiar Grudnia ’70, gwarancji nie represjonowania strajkujących oraz podwyżek płac. Stoczniowcy postanawiają zająć teren stoczni i nie opuszczać zakładu. Strajk więc przybiera formę okupacyjną. Wybuch strajku w stoczni wywołuje efekt lawiny: już 15 sierpnia dołączają inne strajkujące zakłady pracy, kolejne stocznie i porty. Stoi też komunikacja miejska. Rządzący starają się odciąć Trójmiasto od reszty świata. Zablokowana zostaje łączność telefoniczna i telefaksowa.

Zaczynają się rozmowy. Pomimo tego władza nadal usiłuje rozbić solidarność strajkujących. Aresztowani zostają działacze ugrupowań opozycyjnych, w tym Komitetu Obrony Robotników. Wszystkie działania rządzącej partii zawodzą. W Gdańsku trwa prawdziwy festiwal wolności. Dzień w dzień przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej koczują tłumy ludzi. Wydawany jest Strajkowy Biuletyn Informacyjny „Solidarność”, kolportowany także przed bramami stoczni. Nie tylko z Polski, ale i z całego świata, m.in. z największych central związkowych Europy Zachodniej, zaczynają napływać oznaki solidarności i słowa poparcia.

31 sierpnia to dzień, który przeszedł do historii. Ogromna presja społeczna i strajki, które obejmowały już całą Polskę, sprawiły, że władza zdecydowała się na faktyczny kompromis. O godzinie 17, pomiędzy komisją rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, zrzeszających wówczas ponad 700 zakładów pracy, podpisano porozumienie, na mocy którego władza zgodziła się na realizację wszystkich 21 postulatów. Analogiczne porozumienia zostały podpisane w Szczecinie i Jastrzębiu. Tym samym rząd PRL wyraził oficjalne przyzwolenie na powstanie niezależnych od władzy związków zawodowych, co było ewenementem w bloku komunistycznym. Podpisanie porozumień wywarło prawdziwy entuzjazm i rozbudziło w sposób niespotykany od dziesięcioleci aktywność społeczną. Podczas Gdańskiego Sierpnia zaczęło się na nowo rodzić społeczeństwo obywatelskie.

Ówczesne wydarzenia stały się brzemienne w skutkach dla całej Europy, w szczególności dla tzw. bloku wschodniego, a więc państw bądź zależnych od Związku Radzieckiego, bądź wprost wchodzących w jego skład. Niebywałe było przełamanie bariery strachu i poczucia beznadziei i owego paraliżującego przeświadczenia, że o pewnych rzeczach, takich jak wolność, prawa obywatelskie, prawa narodu swobodnego i nieskrępowanego, nie należy nawet mówić. Wydawało się wówczas, że po II wojnie światowej pojałtański porządek Europy jest niezmienny, a wypracowany pieczołowicie system represji trzymał niemal całe społeczeństwo w bezruchu.

Cały kraj w latach 80 pokazał swoją jednomyślność, współdziałanie i współodpowiedzialność  po to, abyśmy dzisiaj mogli żyć w wolnej Polsce. Wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w sierpniu, 30 lat temu, to niezbite przejawy solidarności społeczeństwa polskiego.

Nie tylko wtedy ludzie wiedzieli, co oznacza solidarność. Także dzisiaj, w 2010, możemy o tym mówić… chociaż czasami nie zdajemy sobie tego sprawy.

Najpotężniejsze od dwustu lat trzęsienie Ziemi zaskoczyło w styczniu tego roku Haiti - jeden z najbiedniejszych krajów półkuli zachodniej. Trzęsienie miało siłę siedmiu stopni Richtera, po nim nastąpiło jeszcze siedemnaście wstrząsów wtórnych... Świat jednak tej tragedii nie został obojętny. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski przekazał rządowi Haiti w ramach pomocy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża 50 tysięcy dolarów. 100 tysięcy dolarów było w rezerwie. Polska wysłała także wyspecjalizowanych ratowników na Haiti. Oprócz tego wiele organizacji zbierało pieniądze dla tych, którzy stracili dach nad głową podczas tej katastrofy. Pomogły takie organizacje jak: Polski oddział UNICEF, Polska Akcja Humanitarna, Caritas Polska, Polski Czerwony Krzyż.  Także w szkołach zbierano na pomoc poszkodowanym. To ogromny dowód na to, że nasze serca nie są z kamienia, że możemy pomóc drugiemu człowiekowi mimo tego, że stała się tragedia na drugim końcu świata. To dowód na to, iż chcemy być jednomyślni w postępowaniu.

Drugim przykładem solidarności w 2010 jest finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbył się już po raz XVIII. Przez 18 lat, w styczniu cała Polska zbiera pieniądze dla dzieci, których leczenie jest kosztowne. W tym roku fundacja Jurka Owsiaka zebrała ponad 42 miliony złotych, które zostały przekazane już po raz drugi dla dzieci, które chorują na raka! Pieniądze były zbierane nie tylko w Polsce, ale we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej. Jest to dowód na to, że ludzie nie tylko żyjący w Polsce mogą się zjednoczyć, zrobić coś dla dobra innych, walczyć o zdrowie każdego człowieka.

10 kwietnia 2010… Dzień, który zapisze się czarnymi literami w historii Polski i świata. Tego właśnie dnia zginęło 96 osób w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Nasz kraj stracił prezydenta, Lecha Kaczyńskiego, byłego działacza Solidarności. Z tym ugrupowaniem związana też była wcześniej wymieniana przeze mnie Anna Walentynowicz, która także straciła życie, lecąc na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Gdy ludzie dowiedzieli się o tej tragedii, od razu zareagowali. Przed pałacem prezydenckim odbyły się nabożeństwa,  przynoszono kwiaty, zdjęcia pary prezydenckiej, znicze, flagi. Uczestniczono w uroczystościach żałobnych, a  wielu Polaków przyjeżdżało do stolicy, aby ostatni raz oddać hołd prezydentowi i jego małżonce, stojąc kilkanaście godzin w kolejce- to niesamowity dowód na jedność polskiego narodu! A to, że ponad 100 delegacji pragnęło przybyć na pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich to kolejny dowód, że istnieje solidarność narodów! Ta jedność porównywana jest do tej, która miała miejsce 5 lat temu, gdy zmarł Jan Paweł II.

Przejawów solidarności można przywoływać wiele. Mimo tego, że nasze życie toczy się w zatrważająco szybkim tempie, potrafimy się zjednoczyć. Łączą nas wydarzenia, które mają ogromny wpływ na drugiego człowieka: na jego wolność, bezpieczeństwo. Tak  było  30 lat temu i tak stało się w 2010 roku. Oznacza to, że wciąż jesteśmy odpowiedzialni za drugiego człowieka, nie tylko naszego przyjaciela, ale także tego, który mieszka kilkanaście tysięcy kilometrów od nas i  wcale nie wie o naszym istnieniu. Zespala nas solidarność… Szkoda tylko, że dzieje się tak zbyt rzadko.


[1] Antoine de Saint-Exupéry

Zgłoś jeśli naruszono regulamin