Antygona – pierwsza meczennica chrzescijanska-J.Axer.pdf

(202 KB) Pobierz
105076116 UNPDF
011-Antygon-J.Axer 6/4/06 5:44 PM Page 112
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Trzy rozmowy: Abraham – Antygona – Sokrates
Rozmowa z Jerzym Axerem
Antygona – pierwsza m´czennica
chrzeÊcijaƒska
Dariusz Kar¸owicz: Czy napi´cie mi´dzy Kreo-
nem a Antygonà, które traktuj´ przede wszyst-
kim jako konflikt polityki i religii, odzwierciedla
jakieÊ g¸´biej ukryte k¸opoty polis z religià?
Bo dziÊ wydaje si´, ˝e jeÊli chodzi o relacje re-
ligii i polityki – Ateny Sofoklesa by¸y Êwiatem
doskonale pouk¸adanym. Czy Antygona poka-
zuje, ˝e pod powierzchnià tej harmonii, czy
jak si´ to nieraz przedstawia – integracji reli-
gii i polityki, kry¸o si´ jakieÊ p´kni´cie, jakiÊ
rozdêwi´k?
doba mi si´ myÊl, ˝e Kreon reprezentuje poli-
tyk´, a Antygona religi´. Wydaje mi si´, ˝e to
jest anachroniczne spojrzenie, ˝e Ateƒczycy
tak tego nie odczuwali. Przypuszczam raczej,
˝e Ateƒczycy odczuwali to jako konflikt dwóch
typów zobowiàzaƒ, które oni sk¸onni byli
uwa˝aç za religijne i które – jak to w tragedii
– wchodzà w incydentalny, nie dajàcy si´ roz-
wiàzaç spór. ReligijnoÊç ateƒska jest dla mnie
w ogóle bardzo trudna. Na tym terenie za znaw-
c´ mo˝e uchodziç W¸odzimierz Langauer czy
Wies¸aw Juszczak. Mam s¸aby instynkt religijny.
Intensywne zainteresowania zjawiskami spo-
¸eczno-politycznymi i artystycznymi ¸àcz´ z do-
syç s¸abym uchem na metafizyk´. Mo˝e w¸aÊnie
dlatego na religijnoÊç Greków objawianà w tea-
trze jestem sk¸onny patrzeç jako na ma¸o me-
tafizycznà, bardzo pragmatycznà i ÊciÊle zwià-
zanà z okreÊlonymi zachowaniami spo¸ecznymi.
Ta religijnoÊç jest cz´Êcià sk¸adowà ˝ycia polis .
To wszystko natomiast, co si´ dzieje poza ob-
rz´dem politycznym i jest przez polis mniej
lub bardziej tolerowane, te kulty tajemne,
wtajemniczenia, ceremonie, to, co si´ zaczy-
Jerzy Axer: Prosz´ tego, co powiem, s¸uchaç
z pewnà rezerwà, poniewa˝ nigdy nie myÊla¸em
zbyt wiele o Antygonie . To prawda, dosyç du˝o
zajmowa¸em si´ dramatem antycznym w roz-
maity sposób, g¸ównie rekonstruujàc ró˝ne
scenariusze i na tym tle snujàc domys¸y, jak
funkcjonowa¸o to osobliwe spo¸eczeƒstwo ateƒ-
skie V wieku. Zawsze jednak unika¸em Anty-
gony . Musia¸em mieç z nià jakieÊ k¸opoty. Jed-
nym z nich jest z pewnoÊcià wra˝enie, ˝e tu
nie chodzi o konflikt religii i polityki, lecz
o konflikt dwóch religijnoÊci. Nie bardzo po-
Strona/ 112
105076116.005.png
 
011-Antygon-J.Axer 6/4/06 5:44 PM Page 113
Antygona – pierwsza m´czennica chrzeÊcijaƒska
Rozmowa z Jerzym Axerem
na przebijaç w teatrze Eurypidesa, jest dla mnie
bardzo ma¸o rozpoznawalne. W t´ przestrzeƒ
wchodzi si´ za pomocà narz´dzi, którymi nie
w¸adam, a i nie bardzo chc´ w¸adaç.
zbuntowanej osoby dà˝àcej do wolnoÊci musi
ustàpiç przed interesem kolektywu (albo od-
wrotnie). To samo robià dziÊ feministyczne in-
terpretacje Antygony . A mnie zawsze ta sztuka
dra˝ni¸a przez t´ nieznoÊnà podatnoÊç na tanià,
politycznà interpretacj´. Feministyczna Anty-
gona – co to jest w¸aÊciwie za propozycja? Fe-
ministki pisujà ch´tnie o Antygonie, dowodzàc,
˝e niesie ona cz¸owieczà godnoÊç i „to˝samoÊç
wspó¸czesnà”, tzn. to˝samoÊç jednostki, a nie
to˝samoÊç, która zosta¸a narzucona przez
zbiorowoÊç. Dla feministycznej interpretacji
du˝o ciekawsza by¸aby jednak Medea, bo
przynajmniej wiadomo, w jaki sposób obecna
jest tam kobieca natura. Antygona mog¸aby
równie dobrze byç m´˝czyznà. Musi byç ko-
bietà? Nie jestem pewny.
Marek Cichocki: Jak w takim razie zdefinio-
wa¸by Pan religijnoÊç Antygony i religijnoÊç
Kreona?
J.A.: To sà ró˝ne rodzaje zobowiàzaƒ wobec
zbiorowoÊci. Dla Antygony najwa˝niejsze sà
wi´zy rodzinne, tradycja indywidualnych zobo-
wiàzaƒ i zwiàzków krwi. Kreon reprezentuje
zobowiàzania wobec spo¸ecznoÊci, której
przewodzi.
D.K.: Metafizyka w¸adzy
w sporze z metafizykà ro-
dziny?
…grywa¸em Kreona w amator-
skim teatrze w szkole. Do dzisiaj
pami´tam: racja paƒstwa i racja
jednostki, racja zbuntowanej
osoby dà˝àcej do wolnoÊci musi
ustàpiç przed interesem kolek-
tywu (albo odwrotnie). To samo
robià dziÊ feministyczne inter-
pretacje „Antygony”. A mnie
zawsze ta sztuka dra˝ni¸a przez t´
nieznoÊnà podatnoÊç na tanià,
politycznà interpretacj´.
D.K.: Nie ˝yje Polinik
i Eteokles. Mo˝e po pro-
stu autorowi wyczerpali
si´ bracia.
J.A.: Nie wiem, czy tam
jest metafizyka, czy po
prostu poczucie l´ku
przed naruszeniem...
J.A.: No w¸aÊnie, z braku
braci. Gdyby si´ nie po-
mordowali, rol´ Antygo-
ny móg¸ przejàç m´˝czy-
zna. Mo˝e te˝ chodzi¸o o
to, ˝e postaç jest taka su-
cha. To by by¸a straszna
rola dla m´˝czyzny. Ko-
bieta to troch´ zmi´kcza.
Pami´tajmy, ˝e Antygona
nie jest nawet bohaterkà sztuki. Bohaterem
jest Kreon. I to on, a nie Antygona, jest tra-
gicznà postacià. Antygona, mówiàc brutalnie,
jest rekwizytem. Antygona s¸u˝y do tego, ˝e-
by pokazaç w¸adc´ w sytuacji bez wyjÊcia.
M.C.: Tabu?
J.A.: Mo˝e i tabu, ale zde-
cydowanie bardziej w jej
wypadku ni˝ w jego. Kre-
on chce przede wszystkim
wype¸niç swojà powin-
noÊç jak oficer. Ale przy-
znam, ˝e to wszystko jest u mnie przykryte nie-
ch´cià do szkolnej lektury Antygony . A tak˝e
brakiem sympatii czy zainteresowania dla ró˝-
nych upolitycznionych inscenizacji.
D.K.: Jak chocia˝by ten koszmarny spektakl
Wajdy w Teatrze Starym, z chórem w kaskach
robotników i Kreonem w ciemnych okularach
Jaruzelskiego
D.K.: Skàd taka atencja Ateƒczyków wobec
Antygony ? Legenda mówi, ˝e ofiarowali Sofo-
klesowi funkcj´ stratega, a to by¸ najwy˝szy
wybieralny urzàd w Atenach.
J.A.: Nie widzia¸em tego przedstawienia,
wtedy by mi si´ pewnie podoba¸o. Ale mam
w¸asne z¸e wspomnienia – grywa¸em Kreona
w amatorskim teatrze w szkole. Do dzisiaj pa-
mi´tam: racja paƒstwa i racja jednostki, racja
J.A.: Ateƒczycy ch´tnie obdarzali tym urz´-
dem amatorów, a skutki tych decyzji ponosili
na wojnie. Byç mo˝e jednak uwa˝ali, ˝e dowód-
ca profesjonalny jest groêniejszy dla paƒstwa.
Strona/ 113
105076116.006.png 105076116.007.png 105076116.001.png
011-Antygon-J.Axer 6/4/06 5:44 PM Page 114
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Trzy rozmowy: Abraham – Antygona – Sokrates
Nieprofesjonalny co najwy˝ej przegra bitw´.
A co im si´ tak podoba¸o w Antygonie ? Mo˝e
wstrzàsn´¸o nimi kontestowanie tego modelu
paƒstwa, w którym interes zbiorowy jest tak
dobrze chroniony, a interes jednostki jest mu
tak bardzo podporzàdkowany. To by¸by odwrót
od politycznej lekcji Ajschylosa. JeÊli Ajschylo-
sowa Oresteja chwali¸a rewolucj´, która pole-
ga¸a na przejÊciu od rodowej moralnoÊci do sà-
dów sprawiedliwych, to Sofokles zaleca¸by ruch
w odwrotnà stron´. Mówi: mamy sàdy i silne
paƒstwowe instytucje, i popatrzcie, dokàd nas
to mo˝e doprowadziç. MieÊci si´ to dobrze
w Sofoklesowym myÊleniu. Byç mo˝e wi´c An-
tygona jest kontrà na Ajschylosowà Orestej´ .
Sofokles proponuje, by widzowie spojrzeli od
innej strony na to, co dotàd zbudowali; zasta-
nowili si´, czy skutki tego projektu nie mogà
byç katastrofalne.
D.K.: Tym, co by¸oby najbardziej zagro˝one
przez pot´˝niejàce paƒstwo, jest rodzina?
J.A.: MyÊl´, ˝e buntujà si´ przede wszystkim
zwiàzki krwi. Najbardziej podstawowe relacje
i typ zobowiàzaƒ odczuwanych jako szalenie
istotne i przez paƒstwo lekcewa˝one. To jest
naturalne.
D.K.: Brzmi to doÊç wspó¸czeÊnie. W XX w.
mieliÊmy sporo przyk¸adów pogardy wobec
zwiàzków krwi, rodziny. To sà Êwie˝ej daty
eksperymenty prowadzone w obu totalitary-
zmach.
J.A.: Jest te˝ np. szwedzka szko¸a, która dalej
dzia¸a w ten sposób. W¸àcznie z nagrodà za de-
maskowanie rodziny przed paƒstwem. Gdyby
wystawiç Antygon´ w szwedzkiej szkole, mo˝e
uczniowie lepiej by si´ bawili ni˝ my za cza-
sów PRL-u. I kazali mi w dodatku graç wtedy
Kreona! Odczuwa¸em to jako ma¸o przyjemne
zadanie: dzia¸anie propaƒstwowe i poÊrednio
przynajmniej skierowane przeciwko religii.
Ale bàdêmy ostro˝ni z tymi analogiami. Ucisk
czy omnipotencja paƒstwa – w Atenach niczego
takiego nie by¸o. By¸a co najwy˝ej narastajàca
przewaga ludzi miernych wÊród rzàdzàcych
i formowanie si´ spo¸eczeƒstwa egalitarnego,
które dawa¸o mniejsze ni˝ przedtem szanse
wybitnym jednostkom. To by¸o paƒstwo, które
stawia¸o wyraêne granice rozwoju indywidual-
nej auctoritas , czyli indywidualnego sukcesu.
D.K.: JeÊli to jest proces zbyt nami´tnych
uczniów Ajschylosa, to w Kreonie da¸oby si´
zobaczyç jakiegoÊ pre-Platona. Takiego myÊli-
ciela, który racjonalizuje rzeczywistoÊç poli-
tycznà w sposób radykalny – racjonalisty, który
proponuje usuni´cie sfery prywatnej.
J.A.: To by si´ zgadza¸o z moim pojmowaniem
teatru. Ka˝da sztuka walczy z jakàÊ innà sztukà
teatralnà. Niech zatem b´dzie tak, ˝e Antygona
jest napisana przeciw Ajschylosowi. Zachodzi
tu proces charakterystyczny dla funkcjonowa-
nia kultury w ogóle: teatr rodzi si´ z teatru.
Jedno przedstawienie powstaje przeciwko
drugiemu przedstawieniu. Antygona jest napi-
sana przeciwko znanym i nieznanym przedsta-
wieniom. Przeciwko uczniom Ajschylosa i nie-
którym uczniom Sokratesa. Przeciwko tym,
którzy przedstawiajà w teatrze paƒstwo nowego
typu. Sofokles zdaje sobie spraw´, ˝e za chwi-
l´ nie b´dzie mo˝na napisaç tragedii. Chce
uratowaç teatr; broni racji obu stron konflik-
tu, bojàc si´, ˝e za chwil´ Ajschylosowa wizja
spo¸eczeƒstwa zabije szans´ na taki konflikt.
Pewne racje przegrajà i zniknà. Na jego nie-
szcz´Êcie potem przychodzi Eurypides, który
powiada: takiego konfliktu w ogóle nie ma.
D.K.: Czy Antygona by¸a zatem przestrogà?
M.C.: Sygna¸em, ˝e nie mo˝na pójÊç za daleko,
˝e gdzieÊ jest granica, której nie powinno si´
przekroczyç?
J.A.: Tak, to rodzaj prognozy. Nic takiego nie
zagra˝a w tym momencie Atenom. Nic, co da¸o-
by si´ prze¸o˝yç na konflikt polityczny przed-
stawiony w Antygonie . Kreon nie jest ˝adnà
z tych postaci z aktualnego Êwiata polityki,
które widzimy u Arystofanesa. Taka postaç
mo˝e dopiero si´ pojawiç.
Strona/ 114
105076116.002.png
 
011-Antygon-J.Axer 6/4/06 5:44 PM Page 115
Antygona – pierwsza m´czennica chrzeÊcijaƒska
Rozmowa z Jerzym Axerem
M.C.: Wyglàda na to, ˝e uda¸o nam si´ choç
troch´ przekonaç Pana do Antygony .
tylko przecie˝ podczas Antygony ? Co to jest?
O co chodzi w tym po¸àczeniu religii i tragedii?
Jakà rol´ pe¸ni Dionizos?
J.A.: Po co dramatopisarz pisze sztuk´? Nie
wiem, jakie jest Panów zdanie na ten temat.
Jedynà rzeczà, która pozwala nazywaç teatr
grecki teatrem w naszym rozumieniu, jest po-
dobieƒstwo na poziomie poszczególnych
efektów scenicznych. Wszystko pozosta¸e jest
tam tak inne od tego, czym sta¸ si´ teatr w cza-
sach póêniejszych, ˝e analogie przeszkadzajà,
zamiast pomagaç. Jedynym, co wydaje si´ trwa-
¸e, jest staranie autora o to, ˝eby sytuacja sce-
niczna by¸a efektowna. Niezmienne wydaje si´
dà˝enie, by widzowie mieli przyjemnoÊç z oglà-
dania. I kiedy szukam tak rozumianych efek-
tów scenicznych u Ajschylosa, Sofoklesa czy
Eurypidesa, to w wypadku niektórych sztuk
mam wra˝enie, ˝e trafiam na taki w¸aÊnie me-
chanizm wywo¸ywania przyjemnoÊci u widzów,
˝e udaje mi si´ odtworzyç zamys¸ insceniza-
cyjny. W Antygonie nie. Wi´c trudno mi si´
do niej przekonaç. Ujawnia s¸aboÊç mojego
warsztatu.
J.A.: Jakà rol´? Mówiàc ˝artem: organu szczàt-
kowego. KoÊci ogonowej. Albo przeciwnie
– rol´ bardzo wa˝nego sk¸adnika. To nie jest
jasne. Zale˝y te˝ od tego, jak go gra insceni-
zator.
D.K.: Bo w Antygonie chyba jest on jednak
doÊç mocno obecny. Chór dwukrotnie wzywa
Dionizosa i to w bardzo istotnych momen-
tach.
J.A.: Byç mo˝e w Antygonie jest on doÊç wy-
raênie zaznaczony. Problem z innymi sztuka-
mi, gdzie Dionizos si´ nie pojawia. Byç mo˝e
cz´Êç przedstawieƒ ma g¸´boko ukryty ten –
dla nas szalenie trudno pochwytny – element
religijnoÊci.
D.K.: S¸awne: Ouden pros ton Dionison .
J.A.: No, ale co to znaczy¸o?
D.K.: A mo˝e tu idzie o coÊ wi´cej ni˝ o efek-
townà inscenizacj´. W tle ka˝dego spektaklu
znajduje si´ ca¸a ta gigantyczna machina reli-
gijna. Tragicy wystawiajà swoje sztuki w trakcie
Êwiàt Dionizosa. Kiedy publicznoÊç gromadzi
si´ w teatrze, ju˝ od kilku dni trwajà Wielkie
Dionizje, mamy posàg boga górujàcy wÊród
publicznoÊci, kap¸anów...
D.K.: Rozumiem to, za Kerényim, jako zarzut
pod adresem sztuki, która by¸a pozbawiona
tego w¸aÊnie dionizyjskiego elementu. A wi´c
poÊrednio jako dowód, ˝e taki koÊciec religij-
nej opowieÊci by¸ w ka˝dym dramacie obecny.
A przynajmniej ˝e publicznoÊç go oczekiwa¸a.
J.A.: Tak, to prawda, ten element jest zawsze
tam obecny. To jest nieusuwalne. Mówi´: nie-
usuwalne, tak jakby mi to przeszkadza¸o, praw-
da? Pewnie bym wola¸, ˝eby go nie by¸o. Mo˝e
w¸aÊnie na tym polega mój problem, ˝e to jest
najbardziej religijna sztuka Sofoklesa, w gruncie
rzeczy wymykajàca si´ tego rodzaju interpre-
tacjom, jakie ja uprawiam. Byç mo˝e dla takiego
laickiego czytelnika jak ja, szukajàcego zabawy
teatralnej, Antygona jest po prostu ma¸o pod tym
wzgl´dem atrakcyjna. To jest niewykluczone.
J.A.: Wi´c t¸umaczy Pan t´ formu¸´ jako okrzyk
publicznoÊci...
D.K.: Która wyrzuca autorowi brak Dionizosa
w sztuce.
J.A.: A ja zawsze mia¸em przewrotnà pokus´
t¸umaczenia: byle nie o Dionizosie. Widzowie
majà przed sobà posàg boga i b¸agajà, ˝eby przy-
najmniej scenariusz nie dotyczy¸ ˝ycia Dioni-
zosa. Tak jakby wo¸ali w teatrze postmisteryj-
nym: byle nie pasja.
D.K.: To co poczàç z tym Dionizosem stojàcym
na widowni podczas wszystkich spektakli, nie
D.K.: Ale zgodzi si´ Pan, ˝e to ma¸o prawdo-
podobna interpretacja?
Strona/ 115
105076116.003.png
 
011-Antygon-J.Axer 6/4/06 5:44 PM Page 116
Teologia Polityczna 2/2004–2005
Trzy rozmowy: Abraham – Antygona – Sokrates
J.A.: Raczej ˝artobliwa. Ale faktem jest, ˝e
– oprócz Bachantek – wÊród zachowanych
sztuk nie ma sztuki o Dionizosie. Wi´c nie
jest takie oczywiste, dlaczego teatr, który
mia¸ si´ narodziç z dziejów M´ki Paƒskiej (tak
inscenizowali nawet mit o Dionizosie niektórzy
w¸oscy re˝yserzy), nie poÊwiadcza tego ˝adnym
zachowanym scenariuszem. Byç mo˝e zadecy-
dowa¸y tu w du˝ym stopniu gust i selekcja do-
konana przez potomnych, ale dla nowo˝ytnej
praktyki teatralnej wa˝ny jest fakt, ˝e Bachantki
sà takie osamotnione. W dodatku to sztuka de-
konstruujàca ca¸y ten teatr.
J.A.: Tak w¸aÊnie, i to jest jedna droga, którà
mo˝na iÊç.
D.K.: Czy nie ma tu nic na rzeczy?
J.A.: Owszem. Tylko ˝e to mo˝e mieç bardzo
daleko idàce i niebezpieczne konsekwencje
ideologiczne i religijne. Dlatego, ˝e ostatecznie
mo˝emy dojÊç do wniosków pewnego profesora
sprzed stu lat. Opowiadajà, ˝e kiedy ex cathedra
powiedzia¸ coÊ z¸oÊliwego o ˚ydach a któryÊ
ze s¸uchaczy nie wytrzyma¸ i zawo¸a¸: „Ksi´˝e
profesorze! Ale˝ Pan Jezus te˝ by¸ ˚ydem!”,
ràbnภpi´Êcià w stó¸: „Tak, tak i chwa¸y Mu to
nie przynosi!”.
D.K.: Jest jeszcze towarzyszàcy tragediom dra-
mat satyrowy.
M.C.: Czy to jest problem Zieliƒskiego?
J.A.: Tak, to prawda. Jest dramat satyrowy,
w którym byç mo˝e te elementy si´ znajdowa¸y.
Byç mo˝e obecnoÊç Dionizosa w postaci figury
na widowni czyni¸a go obecnym, choç brak go
by¸o w scenariuszu. Mo˝e te˝ na tym polega¸
sukces Antygony , ˝e w doskona¸y sposób odpo-
wiada¸a tym potrzebom i napi´ciom religijne-
go niepokoju, który my odczuwamy z najwy˝-
szym wysi¸kiem. Ja go nie odczuwam wcale.
ChrzeÊcijaƒstwo, jak sàdz´, uczyni¸o nas zu-
pe¸nie g¸uchymi na tamtà religijnoÊç. A uda-
wanie pogan i zabawy w pierwotne wtajemni-
czenia to tylko naiwny wybieg, takie „udawa-
nie Greka”.
J.A.: Tak sàdz´. Ale jest to równie˝, po cz´-
Êci, problem Êw. Paw¸a. Wi´c gdy idzie o dra-
mat antyczny, to owszem, da si´ go w ten spo-
sób czytaç, tylko trzeba pami´taç, ˝e dokonu-
jemy na nim operacji oswojenia na potrzeby
naszej duszy schrystianizowanej – uczynienia
bardziej po˝ywnym dla naszego chrzeÊcijaƒ-
skiego myÊlenia i wypróbowanego ju˝ sposo-
bu interpretacji.
Ale jest jeszcze druga mo˝liwoÊç. W Polsce
inny sposób myÊlenia znajdziemy w publika-
cjach Ewy Wipszyckiej. To jest wyraêna kontra
wobec pierwszej postawy: nie wyobra˝ajmy
sobie religijnoÊci Greków na sposób chrzeÊci-
jaƒski. Ich religijnoÊç to sà g¸ównie czynnoÊci
i mikroczynnoÊci. To jest mnóstwo zobowià-
zaƒ i obligacji. Wszystko, co jest prze˝yciem,
pozostaje ukryte.
Mo˝na zatem pójÊç w dwu kierunkach. Mo˝-
na pójÊç drogà, którà kiedyÊ szed¸ Zieliƒski.
Zaczàç Êmia¸o wyobra˝aç sobie po chrzeÊci-
jaƒsku religijnoÊç greckà. Tylko ˝e wówczas
dojdzie si´ tam, gdzie on doszed¸ – do uznania,
˝e Pan Jezus omy¸kowo pojawi¸ si´ w Jerozoli-
mie. Gdyby pojawi¸ si´ w Atenach, mia¸by du˝o
lepiej przygotowany grunt. Tak jak S¸owacki
mówi¸, ˝e gdyby Zbawiciel pojawi¸ si´ w Polsce,
to by go nie ukrzy˝owano, przeciwnie – szlach-
ta z obna˝onymi szablami stan´¸aby przy jego
boku.
D.K.: To bardzo u¸atwia zrozumienie tego
dziwnego po¸àczenia religii i paƒstwowych
obowiàzków.
J.A.: Tak, pewne zachowania sà po prostu
przyzwoite, obywatelskie i religijne zarazem.
Przy okazji to t¸umi zachowania innego typu:
zbyt osobiste, zbyt indywidualnie szukajàce
kontaktu z Bogiem. Patrzàc w ten sposób, mo˝-
D.K.: Grecka religia jako przygotowanie
ewangeliczne?
Strona/ 116
105076116.004.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin