Przodkowie człowieka przepłynęli Gibraltar już paleolicie.pdf

(69 KB) Pobierz
697355874 UNPDF
Przodkowie człowieka przepłynęli Gibraltar
już paleolicie
Jak pochodzący z Afryki przodkowie człowieka przezwyciężyli dziedziczony po małpach lęk przed
wodą i dzięki tratwom skolonizowali Europę oraz Azję.
Hominidzi, żyjący w Afryce 1,8 -1,4 miliona lat temu, unikali wody. Nie potrafili pływać. Mieli
natomiast dość długie nogi w porównaniu np. z australopitekami, dzięki czemu mogli przemierzać
duże odległości i pieszo skolonizować świat. Tak dotychczas można było przeczytać w
podręcznikach antropologii. Uczeni przyjęli, że nasi praprzodkowie, zwani Homo erectus lub
Homo ergaster , penetrowali wyłącznie lądy. Około 1,6 mln lat temu opuścili co prawda Afrykę, ale
do Europy przedostali się suchą stopą, przez półwysep Synaj do Azji i dalej przez Anatolię i
Bałkany. Natomiast pierwsze łodzie lub tratwy zaczęli budować dopiero pod koniec paleolitu, czyli
jakieś 10 tysięcy lat przed naszą erą.
Dziś jednak archeolodzy uważają, że przedstawiciele Homo erectus radzili sobie w wodzie
całkiem dobrze . Właśnie na nowo przeanalizowali ślady obecności hominidów – zrobione ponad
milion lat temu narzędzia otoczakowe – znalezione na obu brzegach Cieśniny Gibraltarskiej,
łączącej Afrykę z Europą. Eksperci przypuszczają, że nasi dalecy przodkowie nie przywędrowali,
lecz przypłynęli z południa na Półwysep Iberyjski. – Z tego okresu nie ma żadnych dowodów ich
obecności na Bałkanach. Najstarsze znalezione tam narzędzia pierwszych przedstawicieli rodzaju
Homo pochodzą dopiero sprzed 350 tysięcy lat – twierdzi dr Andrzej Pydyn, archeolog z
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w wydanej kilka tygodni temu książce „Argonauci
epoki kamienia. Wczesna aktywność morska od pierwszych migracji z Afryki do końca neolitu”.
Przez Gibraltar
Aby stać się pierwszymi żeglarzami, przedstawiciele rodzaju Homo musieli przezwyciężyć
odziedziczony po małpach lęk przed wodą. Zaczęli wykorzystywać przedmioty pomagające im
unosić się na wodzie, np. dryfujące pnie drzew czy napełnione powietrzem pęcherze zwierzęce.
Według dr. Pydyna za pomocą tych naturalnych pływaków mogło przemieszczać się nawet
kilkunastu osobników.
Najpierw przekraczali w ten sposób rzeki i jeziora w Afryce. Gdy około 1,8 mln lat temu dotarli na
wybrzeże kontynentu, na tereny dzisiejszego Maroka, zobaczyli leżące na przeciwległym brzegu
morza skały nieznanego lądu (dzisiejszego Gibraltaru) i prawdopodobnie zapragnęli się tam dostać.
Przesmyk między Afryką a Europą ma dziś w najwęższym miejscu szerokość 14 kilometrów.
Dawniej przypuszczalnie był usiany wyspami, które sprawiały, że hominidzi mieli do przepłynięcia
odcinki nie dłuższe niż 5 km. Ponad milion lat temu Atlantyk i Morze Śródziemne były o ok. 150
metrów płytsze. Prawdopodobnie więc prądy morskie w Cieśninie Gibraltarskiej nie utrudniały
żeglugi tak bardzo jak dziś . Najsłabsze były (i są) zimą. Wtedy dwa razy na dobę woda uspokajała
się na kilka godzin pomiędzy przypływem a odpływem. Hominidzi wykorzystywali ten czas i
wyruszali w rejs. Nie mogli używać pływaków, jak w przeprawie przez rzekę, bo podczas
kilkugodzinnej wyprawy morskiej nadmiernie by się wyziębili. Prawdopodobnie przypłynęli do
Europy na prymitywnych tratwach z drewnianych bali, powiązanych linami z młodych, bardzo
wytrzymałych korzeni roślin.
Trasa sycylijska
Inna grupa naszych praprzodków mogła pokonać kilkanaście, a może i kilkadziesiąt kilometrów i
przeprawić się z przylądka Bon w dzisiejszej Tunezji, by dotrzeć na Sycylię. Dowodzić tego mogą
narzędzia otoczakowe znajdowane przez archeologów zarówno w Tunezji, jak i na południu
Sycylii, np. w rejonie Agrigento. Wyprawa musiała trwać wiele dni, ale była możliwa nawet bez
korzystania z łodzi. Wystarczy, że stojąc na tratwie, widzieli przeciwległy ląd. Dzięki temu mogli
skutecznie nawigować, wiosłując rękami lub prymitywnymi wiosłami – twierdzi dr Pydyn.
Pierwsi żeglarze pokonywali jednak nie więcej niż 50-60 km. To wyliczona przez prof. Seána
McGraila, archeologa morskiego z University of Southampton w Wielkiej Brytanii, graniczna
odległość, przy której unosząc się na tratwie na morzu, nie traci się z oczu przeciwległego lądu.
To m.in. dlatego archeolodzy uważają, że hominidzi skolonizowali drogą morską nie tylko Europę,
lecz także Azję. Przypłynęli tam przez Bramę Łez, czyli cieśninę Bab al-Mandab, która oddziela
Morze Czerwone od Oceanu Indyjskiego. Dokonali tego już 1,8 mln lat temu. Wyprawili się
najpewniej w okresie, gdy pojawia się tam prąd morski zwany shami; masy wody z Oceanu
Indyjskiego wlewają się wtedy do Morza Czerwonego. Pokonali odcinek około 5 km (dziś cieśnina
jest szeroka na 32 km) i znaleźli się na Półwyspie Arabskim. Na tym nie poprzestali. Pieszo dotarli
aż na Jawę, która w trakcie regresji mórz połączona była z kontynentem azjatyckim, a także
wyspami Borneo i Sumatrą. Przepłynęli bardzo głęboką i niebezpieczną cieśninę Lombok, liczącą
18 km. Następnie zasiedlili kolejne wyspy Archipelagu Sundajskiego, czego dowodem mogą być
narzędzia sprzed około 800 tys. lat znalezione na wyspie Flores.
Zdolni budowniczowie
By udowodnić, że hominidzi prawie milion lat temu byli na tyle wytrawnymi żeglarzami, iż udało
im się skolonizować azjatyckie wyspy, archeolog Robert Bednarik , dyrektor International
Institute of Replicative Archeology w Australii, postanowił pokonać tę trasę tak jak nasi
przodkowie . Na Bali za pomocą kopii narzędzi otoczakowych pociął wiązki bambusa na 12-
metrowe kawałki, związał je dziką winoroślą, ratanem oraz włóknami palm. Wiosła wystrugał
kamieniami z miękkiego drewna bulalu. W pracy pomagało mu kilku mieszkańców wyspy. Po
dwóch miesiącach tratwa była gotowa. Wraz z Bednarikiem wsiadło na nią 12 ludzi. Cieśninę
Lombok pokonali w 12 godzin, nie bez problemów. Nieraz zalewały ich fale wysokie na 1,5 metra,
a silny prąd sprawił, że zamiast planowanych 20 km przepłynęli 51, ale do celu dotarli.
Według Roberta Bednarika umiejętność żeglowania dowodzi, że Homo erectus – wbrew
dotychczasowym poglądom wielu uczonych – nie był prymitywnym hominidem, bardziej
przypominającym szympansa niż człowieka współczesnego. Żeby wypłynąć w morze, musiał
umieć planować, porozumiewać się z towarzyszami prawdopodobnie za pomocą prostych form
mowy artykułowanej i dobrze zorganizować pracę nad budową tratw. – Umiejętność budowania
prostych środków transportu wodnego, oprócz zdolności rozpalania ognia i wytwarzania narzędzi,
należała do największych sukcesów pierwszych przedstawicieli rodzaju Homo – twierdzi dr
Andrzej Pydyn.
Ich wiedzę przejęli neandertalczycy , którzy w środkowym paleolicie dotarli na Kretę, Korsykę,
Sardynię i Wyspy Jońskie na Morzu Śródziemnym. Zdolności te rozwinął Homo sapiens, dzięki
czemu 60 tys. lat temu dopłynął do Australii, a potem do wybrzeży obu Ameryk.
Ale to już zupełnie inna historia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin