Singer Od Witosa do Sławka.rtf

(3584 KB) Pobierz

BERNARD SINGER

BIBLIOTEKA " KULTURY " Tom  LXXVIII

OD WITOSA DO SŁAWKA

Pamięci   Syna   mego   Nachuma

Barucha, który zginął pod Tobru-

kiem, poświęcam tę książkę.

Biblioteka IHUW

1076007749

IMPRIME EN FRANCE

INSTYTUT

Editenr:   mSTITUT   LITTERAIRK,  S.AH.L., 91,   ayenne   de   Poissy,   Mesnil-le-Roi par   MAISONS-LAFFITTE   (S.-et-O.)

LITERACKI

PARYŻ

1962

SŁOWO WSTĘPNE

Warszawskiego

inwentarza-

© Copyright by INSTITUT LITTERAIRE,  SJUUL,  1962

Książka niniejsza jest wyborem artykułów drukowanych w Naszym Przeglądzie" w latach 1926-1939. Nie często się zdarza, aby kronika pisana z dnia na dzień na użytek codziennego pisma zachowała po czterdziestu latach taką świeżość i stanowiła równie pasjonującą chociaż smutną lekturę. Po wielkich dziennikarzach XIX wieku w naszej pamięci pozostały tylko ich dowcipy i bo:i-tades. Nie znaczy to, aby w kronikach Bernarda Singera brakło dobrych dowcipów, ale nie to jest w nich najistotniejsze. Noto­wane w nich na przestrzeni trzynastu lat wrażenia i refleksje skła­dają się na uderzającą całość, oświetlającą pewien mniej znany aspekt dwudziestolecia.

Z autorem tej książki chodziliśmy przez kilka lat razem do sejmu, byliśmy świadkami tych samych wypadków. Szczęśliwszy od niego, nie musiałem o nich pisać. Porównując dziś moje wspo­mnienia z kroniką Singera, widzę od razu, o czym cenzura nie po­zwoliła mu mówić. Brak w niej przede wszystkim faktów stano­wiących ramy historyczne jego relacji. Po czterdziestu latach fakty te nie dadzą się odtworzyć z pamięci i ustalenie ich trzeba zosta­wić historykom. Niemniej wydaje mi się, że kronika Singera da się użytecznie uzupełnić przez krótki przegląd głównych przesłanek sytuacji, w której rozpoczął się zmierzch polskiego parlamentaryz­mu, i temu celowi służyć ma niniejszy wstęp.

Nie jest przesadą mówić, że kronika Singera odsłania mniej znane aspekty dwudziestolecia. Wszyscy wprawdzie słyszeli o walce Piłsudskiego z sejmem. Walka ta jednak toczyła się na zamknię­tym ringu przy bardzo nielicznej publiczności, prasa zaś była skrę-

powana cenzurą. Przypominam tu sobie rozmowę na ten temat z marszałkiem sejmu Ignacym Daszyńskim. Było to w początku procesu Gabriela Czechowicza, ministra Skarbu postawionego przez sejm w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu za wydatko­wanie z funduszów budżetowych ośmiu milionów złotych na pro­pagandę wyborczą bezpartyjnego Bloku współpracy z rządem. Mówiliśmy o tym, ile osób, poza sejmem i jego nielicznymi gość­mi, zdaje sobie sprawę, w jaki sposób do tego procesu doszło i o co w nim właściwie chodzi. Wszystko zdawało się wskazywać, że liczba ich nie przekracza kilkuset, w najlepszym razie kilku tysięcy osób. Polska przeżywała wówczas krótkie dni swej prosperity i nikt nie miał ochoty zajmować się rozprawą przed Trybunałem Stanu, jakkolwiek chodziło w niej o sprawę zasadniczą czy, tak lub nie, płacący podatki mają prawo wglądu w dysponowanie po­chodzącymi z tego źródła funduszami. Prawa tego nie negowali nawet monarchowie absolutni, którzy posiadali własne źródła do­chodów lecz, gdy chodzi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin