Breaking.Bad.0406.txt

(16 KB) Pobierz
00:00:00:/Poprzednio w "Breaking Bad"...
00:00:05:Czy co ci grozi?
00:00:07:To ostatni przystanek?
00:00:12:Wszystko poszło po twojej myli.|Dzieciak został bohaterem.
00:00:15:Ludzie w to uwierzš.|Kupujemy myjnię.
00:00:18:By myć samochody|i prać pienišdze.
00:00:22:- Gale Boetticher był geniuszem.|- Wštpię.
00:00:26:- Co masz na myli?|- Może twój geniusz nadal jest na wolnoci.
00:03:54:
00:04:01:Breaking Bad - Cornered (Zapędzeni w róg)
00:04:12:/To ja.
00:04:15:/Chciałem powiedzieć,|/że mylałem o tobie i dzieciach.
00:04:22:/Kocham cię.
00:04:27:/To ja.
00:04:29:/Chciałem powiedzieć,|/że mylałem o tobie i dzieciach.
00:04:55:- Witam z rana.|- Raczej z popołudnia.
00:05:00:Naprawdę? Jezu.|Powinna była mnie obudzić.
00:05:06:Potrzebowałe snu.
00:05:20:Chyba nie do końca|pamiętam wczorajszy wieczór.
00:05:25:- Jeli powiedziałem co...|- Znałe tego Gale'a Boettichera?
00:05:31:- Trudno mi się skupić...|- Gale Boetticher. Znałe go?
00:05:39:Że co?|Co takiego wczoraj powiedziałem?
00:05:44:Wystarczajšco wiele.|Pracowałe z nim?
00:05:55:Kto go zabił?
00:05:58:- Ludzie, dla których pracujesz?|- Na pewno nie.
00:06:03:Czy był to kto,|kto kiedy w przyszłoci...
00:06:09:może zabić i ciebie?
00:06:14:Poważnie w to wštpię.|Na pewno nie.
00:06:27:O Boże...
00:06:36:Chyba wiem,|co zaszło wczoraj.
00:06:40:Powiem ci, co zaszło.|Wypiłem za dużo wina.
00:06:43:Powiedziałe Hankowi, że jego podejrzany|nadal może przebywać na wolnoci.
00:06:51:Że to wcale nie musiał być|ten Boetticher.
00:06:56:Nie zmrużyłam oka, zastanawiajšc się,|jak mogłe mu co takiego powiedzieć.
00:07:02:- Bo się upiłem, Skyler.|- Przypomniało mi się twoje podbite oko.
00:07:08:Twoja rzekoma kłótnia w interesach,|o której nie chcesz wspominać.
00:07:12:Nie chcę rozmawiać|w ogóle na te tematy.
00:07:17:Takie sprawy majš być rozdzielone.|Jak Kociół i państwo.
00:07:21:Tak musimy|do tego podchodzić.
00:07:26:Potem przypomniałam sobie|o wiadomoci, którš mi nagrałe.
00:07:32:Kiedy powiedziałe mi,|że mnie kochasz.
00:07:37:A gdy jš odsłuchałam,|pomylałam sobie... sama nie wiem co.
00:07:40:Że żałujesz tego, jak sprawy|potoczyły się między nami.
00:07:45:To zrozumiałe.|Ale po wczorajszym wieczorze...
00:07:54:Walt, mylę, że się boisz.|I że ta wiadomoć... była pożegnaniem.
00:08:02:Że poprzedniej nocy|wołałe o pomoc.
00:08:06:- "Wołałem o pomoc"?|- Jakby chciał, by Hank cię złapał.
00:08:12:To jest...
00:08:17:To jest to! Dokładnie tak mylałem!|Brawo, detektywie!
00:08:24:- Łapišc cię, zakończyłby wszystko.|- No to mi ulżyło.
00:08:30:W końcu poznałem samego siebie.|Naprawdę, wielkie dzięki.
00:08:36:Jak już mówiłam, jeli co ci grozi,|to pójdziemy z tym na policję.
00:08:41:- Nie chcę o tym słyszeć.|- Ciężko mi to proponować.
00:08:47:Wiem, co mogłoby się z nami stać.|Ale jeli to jedyny wybór,
00:08:51:jeli alternatywš jest,|że zastrzelš cię, gdy otworzysz drzwi...
00:08:55:- Ani słowa o policji.|- Nie jeste zbrodniarzem.
00:08:59:Po prostu siedzisz w tym po uszy.|Taka jest prawda i to im powiemy.
00:09:04:- To nie jest prawda.|- Oczywicie, że jest.
00:09:07:Chory na raka nauczyciel,|pragnšcy zdobyć rodki.
00:09:10:- Koniec rozmowy.|- Niezdolny, by z tym skończyć?
00:09:13:Sam mi to tak przedstawiałe.|Co ja sobie mylałam?
00:09:18:Walt, przestańmy to usprawiedliwiać|i powiedzmy na głos, że co ci grozi.
00:09:27:Do kogo teraz mówisz?|Kogo we mnie widzisz?
00:09:37:Wiesz, ile rocznie zarabiam?|Nawet by mi nie uwierzyła.
00:09:43:Wiesz, co się stanie,|jeli przestanę przychodzić do pracy?
00:09:46:Nagle znika biznes, który gdyby był legalny,|to dostałby się do NASDAQ.
00:09:52:Beze mnie umiera.|Nie wiesz, do kogo mówisz,
00:09:57:więc owiecę cię.|Nic mi nie grozi, Skyler.
00:10:01:To ja jestem grony.|Miałbym zginšć we własnych drzwiach?
00:10:06:Nie. Ja byłbym tym,|który do takich drzwi puka.
00:10:51:Posłuchaj, trochę się...
00:11:31:Oto i nasza myjnia.|Nie zmieniła się, odkšd odszedłe.
00:11:37:- Gdzie twoja liczna żonka?|- Miała inne sprawy do załatwienia.
00:11:44:Tak jak już jej mówiłem,|przejmujecie myjnię w obecnym stanie.
00:11:51:- Rozumiem.|- To dobrze.
00:11:55:Nie chcę od niej kolejnych warunków.|le wspominam negocjowanie z niš ceny.
00:12:01:Jestemy po tej samej stronie, Bogdan.
00:12:05:Oto wszystko, czego wam potrzeba.|Dbałem o dokumentację.
00:12:10:- Dziękuję.|- Zatem teraz ty jeste szefem, co?
00:12:18:Mylisz, że jeste|na to gotowy?
00:12:22:Tak, mylę, że tak.
00:12:27:Niełatwo jest być szefem.
00:12:31:Mylisz, że ci dopiekałem,|ale szybko sam się tego nauczysz.
00:12:36:Rzšdzenie nigdy nie jest łatwe.|Wišże się z ciężkš pracš.
00:12:41:- Widziałe, jak ciężko pracuję.|- Tak? No nie wiem.
00:12:46:Nie do końca.
00:12:49:Ale być może jako szef|w końcu będziesz mógł odpoczšć.
00:12:58:Nie każdy o tym wie,|ale kluczowš sprawš jest bycie twardym.
00:13:07:Szef musi być twardy.|Musi potrafić odmawiać ludziom.
00:13:14:Kazać pracownikom myć auta ręcznie,|nawet jeli tego nie chcš.
00:13:26:Potrafisz być twardy, Walter?
00:13:33:Na pewno sobie poradzisz.
00:13:36:A nawet jeli nie, to zawsze|możesz zadzwonić do żony, prawda?
00:13:49:Zawsze skrupulatny.|To dla mnie nie problem.
00:13:54:Dostajesz wszystko|w obecnym stanie.
00:14:11:Kto by pomylał, że pewnego dnia|przekażę te klucze włanie tobie?
00:14:31:Po tylu latach|prawie o tym zapomniałem.
00:14:40:Bogdan.
00:14:45:Wszystko w obecnym stanie.
00:16:01:Dziękuję.
00:16:38:- Wszystko gra?|- Jasne.
00:16:46:Nic nie wzišłem,|po prostu póno już.
00:16:58:Zjedz co.
00:17:37:Tak, obydwóch.
00:17:43:Już jadę.
00:17:47:Pomóc ci w czym?
00:17:51:Nie.
00:18:12:- Mam do niej oddzwonić?|- Nie.
00:18:20:Co dokładnie powiedziała?|Tak dosłownie.
00:18:25:Spytała, czy wszystko u mnie|w porzšdku i żebym się nie martwił.
00:18:34:Mówiła na ile znika|albo kiedy planuje wrócić?
00:18:43:Chodzi o hazard, prawda?
00:18:48:- Trochę trudno mi to...|- Ona tego nie rozumie.
00:18:53:Przecież nie robisz tego specjalnie.|Po prostu nie możesz się powstrzymać.
00:18:58:To nie takie proste.
00:19:00:Jeste chory.|To tak, jakby był alkoholikiem.
00:19:06:- Nie, ani trochę.|- Włanie że tak. Wyczytałem na necie.
00:19:10:Nie ma prawa się na ciebie gniewać.|To tak jakby gniewała się, bo masz raka.
00:19:15:- Synu, to dwie różne sprawy.|- Niezbyt.
00:19:19:- Uzależnienie od hazardu to choroba.|- Posłuchaj.
00:19:23:Tu nie chodzi o chorobę,|tylko o decyzje, które podjšłem.
00:19:30:I których się trzymam.
00:19:41:Nie wracasz do domu, prawda?
00:19:52:Nie.
00:20:00:Wiesz co?|Szkoła może zaczekać.
00:20:04:Może wpadniemy gdzie wczeniej?
00:20:09:- Co masz na myli?|- Zobaczysz.
00:20:26:Czas, by miał swój samochód.|Co ty na to?
00:20:32:No co?
00:20:35:Jeli chcesz mnie przekupić...
00:20:40:to przekupuj.
00:21:06:- Jest wspaniały.|- I wietnie wyglšda.
00:21:13:- Fajnie, że ci się podoba.|- Dziękuję, tato.
00:21:16:Nie ma za co.
00:21:34:Przyjechałe.
00:21:41:- Naprawdę przyjechałe pracować?|- Jasne.
00:21:46:Jezu...
00:21:51:Chod no tu.|No to możesz już gadać.
00:21:54:- O czym?|- O swoich wycieczkach z Mike'iem.
00:22:00:Mówiłem, że jedzilimy po kasę|i sprawdzalimy parę rzeczy.
00:22:06:I teraz jeste jego ochroniarzem?|No co? Sam tak mówiłe.
00:22:11:Stałem na straży, co jak wsparcie.|Dodatkowa para oczu.
00:22:15:- Każdy potrzebuje wsparcia.|- I akurat padło na ciebie.
00:22:20:Nie na przykład na Tyrusa|albo kogo z armii mięniaków Gusa?
00:22:28:To musiał być Jesse Pinkman.|Dlaczego?
00:22:32:Czego o tobie nie wiem?|Jeste emerytowanym komandosem?
00:22:37:Rejestrujesz ręce|jako mierciononš broń?
00:22:40:- Zarejestruj sobie to.|- Nie masz podejrzeń?
00:22:44:Naprawdę wierzysz,|że co dla nich znaczysz?
00:22:48:Nie chcę cię obrazić,|tylko przemówić ci do rozsšdku.
00:22:51:Widzę, że nie mogš mnie zabić,|a nie chcš, bym dalej ćpał.
00:22:55:Pewnie zaczęło się to wtedy,|kiedy Gus kazał Mike'owi pilnować mnie.
00:23:00:Ale wiesz co?
00:23:02:Ocaliłem Mike'a przed napadem.|Być może uratowałem mu życie.
00:23:07:Więc może nie jestem|aż takim frajerem.
00:23:13:A co, jeli...|O Boże...
00:23:25:- A jeli wrobili cię?|- Co?
00:23:29:A jeli ten cały napad|nie był prawdziwy?
00:23:33:Pomyl o tym.|Twój pierwszy dzień z Mike'iem.
00:23:37:Wychodzi na chwilę|i od razu kto go chce okrać?
00:23:41:Dupek.
00:23:43:"Trzymaj przyjaciół blisko,|ale wrogów jeszcze bliżej".
00:23:46:Dzięki mnie Gus nie może cię zabić.|Wie, że tego nie zaakceptuję.
00:23:50:Potrzebuje mnie i nie cierpi tego.|Więc próbuje nas ze sobš skłócić.
00:23:56:Jeste dupkiem. Gdyby tam był,|to by wiedział, że to żadna ustawka.
00:24:00:Jak długo was cigali?|Bo co za szybko zrezygnowali.
00:24:07:O nie...|Te wszystkie wydarzenia...
00:24:14:Tu chodzi o mnie.
00:25:07:A kto mówi?|Chwila.
00:25:16:Zaraz tam przyjdę.
00:25:20:- Co jest?|- Muszę ić.
00:25:23:Sam mam to posprzštać?
00:25:36:Rany...
00:25:56:Buenos dias, drogie panie.|Mówicie może po angielsku?
00:26:02:Nie? W porzšdku.|Yo...
00:26:06:Pomoc...|Yo ayon... ayonda...
00:26:09:- Ayuda?|- Ayuda! Gracias!
00:26:11:Yo necesito ayuda a limpio.
00:26:15:Si?|Potrzebuję pomocy w sprzštaniu.
00:26:18:Comprendes?
00:26:22:Nie, es bueno...|Por favor, por favor.
00:26:25:Antra, si?|Muy bueno!
00:26:32:Tak, muy bueno.
00:26:34:- Chodzi o to...|- No podemos.
00:26:37:- No podemos.|- Lo siento.
00:26:39:Es no problema.|Un momento! No problema.
00:26:48:Nie, drogie panie!|Un momento.
00:26:52:Yo necesito ayuda...|limpio dos horas maximo.
00:26:58:- No podemos.|- Muy facil.
00:27:02:Chwileczkę.|Un momento, zróbmy tak.
00:27:05:Oto język uniwersalny.|Dinero. Dinero?
00:27:13:Jeden dla ciebie.
00:27:15:Presidente Grant.|Bard...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin